Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

środa, 28 lipca 2010

Przeniesiony post: Dzień 515

Dzień 515
Witam wszystkich czytaczy po dziesięciodniowej przerwie. Starym zwyczajem zacznę od podania godziny o której zabieram się za pisanie posta. Tak więc jest godzina 13:35. Jak zapewne pamiętacie o tak wczesnej porze piszę bardzo rzadko. Nie pamiętam dokładnie ile razy zdarzyło mi się pisać tak wcześnie… jednak wydaje mi się, że może raz a w najlepszym przypadku dwa razy pisałem za dnia.
Na początku powiem, że dzisiaj wychodząc z domu do pracy spostrzegłem na trawniku, przy drzewie chronionym jako Pomnik Przyrody, długi na kilka metrów płot. Płot nie jest jakimś nadzwyczajnym dziełem sztuki, ani pięknym ozdobnikiem trawnika. Jednak oklejony ostrzegawczą taśmą w kolorach czerwono białych, konkretnie ogranicza dostęp do naszego drzewa. Stanowi jakby strefę ochronną poza którą nie może być śmietnika, parkingu dla debilowatych kierowców, ani WC dla wszelkiej maści piesków… Z logicznego punktu widzenia ten płoto-szlaban jest dziełem tymczasowym i wydaje mi się, że w nieco późniejszym czasie zostanie zrobiony z milszego dla oka materiału. Mam nadzieję, że kształt i fason również zostanie dobrany stylistycznie do stojącego za nim wiekowego drzewa. Tak czy siak, w porównaniu ze Strażą Miejską, Instytucja Ochrony Środowiska wypadła o dwa, a może nawet o trzy nieba lepiej. Wykazała się konkretnym działaniem i skutecznością… a nawet szybkością, bo zaledwie w kilka tygodni zabezpieczyła drzewo, oznaczyła go jako pomnik przyrody… a teraz odgrodziła płotem od wandali, którzy bezmyślnie i bezceremonialnie niszczą własne środowisko. Brawo i tak trzymajcie… Pobiliście na łeb zblazowaną i nieskuteczną Straż Miejską, która wzywana kilkanaście razy do usunięcia parkujących na trawniku w koło drzewa samochodów, działała… jeśli tak można nazwać przyjazd i odjazd w wezwane miejsce jak totalny inwalida. To śmieszne i niezrozumiałe działanie zasługuje na publiczne i szerokie potępienie. Widać pomieszały się tej formacji szyki i założenia służbowe skoro nie usuwa łamiących nagminnie prawo aut niesubordynowanym kierowcom. Zamiast zarabiać na konkretnych mandatach i przysparzać tym samym zysków i pieniędzy własnej formacji, narażają na jeszcze większe straty finansowe naszego podatnika. Jeżdżąc bezproduktywnie spalają paliwo, zużywają samochody i pobierają darmowo wypłaty. W innych krajach za złe parkowanie wraz z mandatem jeszcze jest coś takiego jak odholowanie pojazdu na służbowy parking. Za tą czynność pobiera się słoną opłatę, a za przechowywanie auta w „depozycie” , właściciel samochodu płaci po raz trzeci. W tamtych krajach, instytucje odpowiedzialne za ład i porządek w mieście i na drodze, dobrze prosperują i nie narzekają na ciągły brak funduszy. Nasze Nieroby w czarnych mundurach nie lubią wykonywać swoich obowiązków… Oni uwielbiają robić to co powinna robić Policja drogowa…! Wręcz uwielbiają leniwie siedzieć w ustawionych na chodnikach i w różnych innych zakamarkach dróg publicznych samochodach służbowych… i… pstrykać zdjęcia przejeżdżającym w korku ulicznym pojazdom… Zastanawiałem się jak można przekroczyć prędkość wlokąc się w żółwim tempie w korku drogowym! Po dłuższej kombinacji myślowej doszedłem do wniosku, że w myśl starej zasady „Polak potrafi” widać w naszym kraju i na naszych dziurawych drogach, nawet stojąc w korku można jechać 80 km/ godzinę…! A swoją drogą ciekawy jestem czy Naczelny Redaktor miesięcznika „Nieznany świat” uhonorowałby takie działanie mianem i zarazem nagrodą „Bubla roku”. Hi, hi, hi… Narka.

1 komentarz:

  1. Prawda - jak mało potrzeba nam do szczęścia?!
    Oczyszczone ze śmieci drzewo, przymocowana tabliczka z informacją, że jest to pomnik przyrody, zabezpieczona siatką dziupla i parę zbitych kijków owiniętych czerwono-białą taśmą.
    Koszt tego przedsięwzięcia? - minimalny!
    Wysiłek w to włożony? - minimalny! - nie była to bynajmniej praca w kamieniołomach.
    Czas - 2 może 3 roboczo-godziny + dojazd.
    Gdybym wiedziała komu, zadała bym pytanie: Czemuż obmyślenie tej "skomplikowanej koncepcji" zabezpieczenia zabytkowego drzewa trwało kilka tygodni?!
    Dlaczego trzeba było stracić tyle czasu i nerwów, żeby interwencja przyniosła pozytywny skutek?
    No ale cieszmy się, że jednak była reakcja, że "ZADZIAŁO SIĘ" - to już COŚ!
    I jeszcze dwa słowa do Autora - Bogusiu, post napisany wyśmienicie!
    Ten radosny, kpiarsko-satyryczny wydźwięk!
    Szczęśliwie udało Ci się skłonić Wydział Ochrony Środowiska do działań i mimo wszystko, biorąc pod uwagę przeszkody administracyjne, nieodłączne w naszej rzeczywistości, uważam, że tempo ich działań było ekspresowe :-)

    OdpowiedzUsuń