Często natrafiam na idiotyzmy występujące w nazewnictwie
potocznie używanym, a nie mającym logiki i kontynuacji wywodzącej
z trzonu podstawowego danej rzeczy, czynności czy określenie choćby
płci danych osobników. Moim zdaniem wywodzenie innych znaczeń
wyrazowych z bazy czyli wyrazu głównego jest logiczne i gwoli
uproszczenia ludzkiej mowy zasadne.
Weźmy na ten przykład kawał tkanki zwierzęcej zwanej
pospolicie słoniną. Myślę, dociekam i w pałę zachodzę dlaczego
kawał wycięty z zabitej świni nazywany jest SŁONINĄ?! Słonina
zgodnie z logiką jest kawałkiem słonia a nie świni zatem dlaczego
ludzie nazwali świński tłuszcz w stanie stałym słoniną a nie
świniną albo tłuszczyną doprawdy nie wiem.
Ale zostawmy świninę wraz z jej słoniną w spokoju i
prześledźmy rzeczy, które nie mają logiki ani stosownej nazwy w
mowie ludzkiej. Tak więc zacznę od kota. Koty jak wszyscy wiemy to
grupa zwierząt danego gatunku. Wiemy także, że występują w
tym i wielu innych gatunkach pary płciowe. Czyli u kota będzie to
kot rodzaj męski i kocica rodzaj żeński. Małe oseski to kociątka
lub nieco starsze kociaki. Zaś na samą czynność wydawania na
świat, rodzenia potomków mówi się: kocica okociła się. W tym
przypadku wszystko jest ok bo wywodzi się od głównego wyrazu KOT.
Niestety człowiek wszystko lubi zagmatwać tak i u innych grup
gatunkowych nie ma już takiej logicznej oczywistości. I tak u
psowatych jest pies rodzaj męski ale w rodzaju żeńskim nie ma
jakby wynikało z logiki psicy tylko jest suka. Samo rodzenie to nie
psienie, czy ewentualnie suczenie a szczenienie. Czyli w tym
konkretnym znaczeniu mówi się: suka się oszczeniła.
W poruszanych kwestiach jeszcze gorzej jest u koni bo choć
oczywiste jest, że koń jest określeniem konia obojga płci
nie możemy powiedzieć, że koń się okonił bo koń to koń w
sensie rodzaju męskiego i z racji biologii okonić się nie może.
Jeśli chcemy dookreślenia konia płci żeńskiej, człowiek
wymyślił nazwę klacz lub nazwę częściej używaną w
środowiskach wiejskich – kobyła zamiast analogicznie do kocicy –
konica. Ale tu też nie ma logicznej kontynuacji wyrazowej bo kobyła
wydając na świat potomka nie kobyli się a klacz nie klaczy tylko
źrebi! Konia z rzędem temu kto to celowe gmatwanie zrozumie.
A jak ma się sprawa z żyrafami? U żyraf widać bardzo wyraźnie
wpływy emancypacji bo baby (żyrafa rodzaj żeński) zdominowały
mężczyzn i jakby na złość odebrały żyrafie płci męskiej jego
męską nazwę. Zatem nie mówimy ten żyraf (rodzaj męski) tylko
ten żyrafa hi hi hi… A jak ma się sprawa urodzin dzieci bo
przecież nikt nie mówi, że żyrafa się ożyrafiła. A skoro
żyrafa się nie żyrafi, nie koci, nie szczeni ani nie źrebi…
to jak ten akt nazwać? Może właściwie byłoby powiedzieć:
żyrafa się cieli jak mówi się o naszych poczciwych krasulach
domowych. Ale czy żyrafiątko jest cielakiem to już inna sprawa.
Jednak najgorzej jest u samego gmatwacza człowieka. Nie dość,
że wszystko zagmatwał to jeszcze zwielokrotnił wieloma różnie
brzmiącymi wyrazami na określenie, że się tak wyrażę jakiejś
pozycji w życiu ziemskim występującej. I tak mężczyzna ma swój
odnośnik: pan, facet, chłop, płeć brzydka czy gostek. Natomiast
kobieta to: pani, dama, laska, białogłowa, płeć piękna czy
niewiasta. Po co tego aż tyle kiedy wystarczy tylko jedna nazwa? To
samo jest z rodzeniem dzieci gdzie jedna nazwa człowiekowi nie
wystarcza więc musiał wymyślić nazw kilka i tak można
tradycyjnie urodzić albo na świat wydać, rozwiązać ciąże,
powić dziecię albo kilka. Mówi się także, lęg, połóg,
rozwiązanie i kto wie może jeszcze bym coś znalazł jakbym dobrze
poszukał.
Zaznaczam, że to tylko kilka przykładów na bezsensowne idiotyzmy
w których tworzeniu człowiek jest mistrzem i wierzcie mi wiele nazw
jest zupełnym zaprzeczeniem sensu konkretnego wyrazu a mimo to
ludzie ich używają w mowie potocznej i jestem przekonany, że nawet
nie zdają sobie sprawy z tego, że np. śledzić przestępcę wcale
nie oznacza łazić za nim i patrzeć co robi, gdzie chodzi, co jada
itd. śledzić jak sama nazwa wskazuje i tym samym oznacza: nacierać
i smarować śledziem danego łotra. W domyśle można założyć, że
nacieranie śledziem nasyca danego zbira mocnym smrodem co bez
wątpienia ułatwia jego lokalizację. To tyle jak na ten wywód ale
nie cieszcie się, że macie mnie z głowy… będą następne…
Do miłego
Bogdan A. Chmielewski (Stork)Warszawa dn. 30.01.2020