Chrapanie to zjawisko, przywara biologiczna na którą sama osoba chrapiąca nie ma świadomego wpływu toteż ludzie różnie kombinują aby wyjaśnić to samoistne zjawisko w sposób uzasadniony, realny czy logiczny. Najczęściej mówi się, że chrapanie jest skutkiem silnego zmęczenia u danej osoby. Inni uważają ot tak po prostu: Mężczyzna zwany pospolicie chłopem, chrapie bo taka jest jego natura a jak mówią o kobiecie, która śpiąc jedzie na równi z chłopem a czasem jeszcze bardziej czyli dziwniej, przeciąglej i głośniej od chłopa? Osobiście nie słyszałem konkretnej nazwy przynależnej tylko i wyłącznie do kobiety i niech tak zostanie bo po jaką cholerę szukać nazwy odnoszącej się do chrapania kobiety kiedy samo nazwanie tej czynności nie sprawi, że będą panie chrapały ciszej albo mniej przeraźliwie. W sumie jakby chrapanie w mniemaniu pospolitym zwał to nie zmienia faktu rzeczy, że z punktu widzenia medycyny chrapanie ma swoje konkretne i stałe przyczyny czyli mówiąc językiem lekarskim jest obturacyjne i wygląda mniej więcej tak: podczas snu chrapiącej osoby mięśnie kontrolujące górne drogi oddechowe wiotczeją a właściwiej byłoby powiedzieć rozluźniają się. W konsekwencji czego ich nadmierne rozluźnienie powoduje opadanie podniebienia miękkiego a także języczka gardłowego w efekcie czego niektóre osoby zaczynają chrapać. Przy czym nikt do tej pory nie opracował konkretnej skali określającej głośność czy modulację chrapania. A szkoda bo przy skalowaniu miałby sporą zagwozdkę ponieważ chrapanie u ludzi ma bardzo szeroką gamę dźwięków i długości amplitudy drgań gardłowych. I tak można chrapać delikatnie czyli lekko słyszalnie albo średnio głośno, jakby jeszcze akceptowalnie dla osób koegzystujących z tą osobą. Wreszcie są chrapacze o wyraźnie głośnym chrapaniu i tacy, którzy jadą niezwykle uciążliwie w zakresie kilkudziesięciu decybeli. Ale to jeszcze nie koniec możliwości damsko męskich chrapaczy. Oprócz skali natężenia dźwiękowego w chrapaniu występują przeróżne skale zjawiska. I są to dźwięki jednostajnie płynące. Albo o charakterystyce przerywanej lub przeplatanej seriami krótkich na przemian z długimi chrapnięciami. Mogą też być gwałtownie urywane, przekładane przemiennie długimi sekwencjami. Zdarzają się odcinki dźwiękowe falująco gulgoczące połączone z przerwami niepokojącego bezdechu. Są także świszczące, gwiżdżące, udziwnione, sapiące i jękliwe. Rzadziej powabne czy wręcz seksowne pufnięcia. Chrapania senne zdarzają się też krótkotrwałe albo trwające przez okres całonocnego i dziennego snu i te są najgorsze bo osobie koegzystującej nie pozwalają spokojnie zasnąć. Jeśli zdarzy się u chrapacza przerwa wówczas następuje błyskawiczne przyśnięcie u osoby znajdującej się tuż obok. Jednak z chwilą wznowienia głośnego gulgotu osoba towarzysząca budzi się natychmiast i wyrwana z krótkiego snu zaczyna sama gotować się ze złości i zmęczenia wynikającego z niemożności wypoczynku sennego. Nie widząc innego sposobu delikatnie trąca chrapacza aby ten położył się w innej pozycji. Często to pomaga i dopóki chrapacz nie przyjmie innej pozycji jest spokój i cisza dająca szansę na spokojny sen u niechrapacza.
Niestety często jest tak, że zmiana pozycji osoby chrapiącej nie pomaga bo bez względu na zmianę pozycji dalej chrapie a czasem zdarza się, że jeszcze głośniej i donośniej. W takiej sytuacji łóżkowy sąsiad wpada w złość i zaczyna kombinować co zrobić aby chrapacz przestał go nękać. Zaczyna się od cichego gwizdania ale ono psu na budę się zdaje bo hałasy wydobywające się z ust sąsiada nie znikają wcale. Wobec tego palcami dłoni zaciska delikatnie nos osoby leżącej tuż obok. Trwa to krótko ze względu na możliwość uduszenia upierdliwca. Kiedy okazuje się, że ten sposób także nie pomaga, cierpiący i zdesperowany prześladowany zaczyna słać wiąchy co prawda w powietrze ale skierowane do dręczyciela. Po wyczerpaniu zasobu słów niecenzuralnych chrapacz budzi się na moment i zdziwiony pyta:
- Co się stało kochanie?
- Chrapiesz tak strasznie, że spać nie mogę…
- Naprawdę? Ja przecież nic nie słyszę. Po czym odwraca się na drugi bok i po kilku minutach błogiej ciszy uwertura rozpoczyna się od nowa. Wtedy ofiara chrapania wpada na genialny pomysł zatkania sobie uszu watą. Wstaje, idzie do domowej apteczki i napycha grubymi wiechciami swoje biedne uszy. Tak wyposażony z nadzieją na rychły i błogi sen wraca do łoża. Kładzie się delikatnie i cichutko aby broń boże nie obudzić chrapacza i wreszcie zasypia snem sprawiedliwego.