Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

środa, 28 lipca 2010

Przeniesiony post: Dzień 505

Dzień 505
Dzisiaj od wielu upalnych dni jest mniejsza spiekota. Codzienny żar nie leje się z nieba ponieważ ono zasnuło się chmurami... ale deszcz w moim miejscu zamieszkania nie pada. Jest w tej chwili godzina 15:50 a więc nietypowa por na pisanie posta moją ręką. Zazwyczaj piszę posty późną wieczorową porą. Dzisiaj jest niedziela... od wielu miesięcy po raz pierwszy mam ją całą dla siebie. Przyznam szczerze, że wypadłem nieco z rytmu niedzielnego luzu i trochę mi się nudzi. Tak więc widzicie, że to nuda wpłynęła na to, że zabrałem się do pisania posta już o tej godzinie. Sporo się wydarzyło w bezpośrednim moim otoczeniu i nie sposób wszystkiego opisać. Dlatego zajmę się tymi najważniejszymi z mojego punktu widzenia sprawami. Na pewno pamiętacie wcześniejsze posty o rosnącym przy mojej kamienicy drzewie "Pomniku przyrody", które to bezcześcili uryną i wszelkiego rodzaju śmieciami przyjezdni z całego województwa mazowieckiego robotnicy drogowi pracujący przy rozbudowie ulicy przy której to wiekowe drzewo rośnie. Wielokrotnie wzywana Straż miejska... owszem przyjeżdżała na wezwanie, lecz nie na interwencję. Jej operacyjne działania ograniczały się tylko do wtykania kartek informujących o wykroczeniu parkowania na trawniku. Karteczki umieszczali za wycieraczki parkujących na zielonym i bujnym trawniku aut osobowych i dostawczych, i jak gdyby nigdy nic odjeżdżali. Wszystko odbywało się tuż przy starym, nadszarpniętym zębem czasu drzewie. Drzewie miejskim pozostającym z uwagi na wiek pod opieka instytucji zajmującej się ochroną środowiska. Mimo to Straż miejska nie podejmowała w kierunku obrony Pomnika przyrody żadnych konkretnych i zdecydowanych działań. Patrząc na takie wyczyny dzielnych strażników miejskich, ręce z bezsilności opadały nie jednemu mieszkańcowi dzielnicy. Wraz z upływającym czasem coraz bardziej nabierałem przekonania, że walka o to drzewo jest przegrana. Wreszcie dotarłem do centrali instytucji zajmującej się ochronną środowiska i tam wniosłem skargę i zarazem protest. Mając na uwadze bezowocne działania Straży miejskiej z góry zakładałem, że moja skarga została tylko i wyłącznie przyjęta i nie nabierze konkretnego tempa w kierunku ochrony zabytkowego drzewa. Jakież było moje zdziwienie kiedy po upływie kilku dni zobaczyłem ekipę pracowników czyszczących (zrobiony rękami prymitywnych roboli drogowych) śmietnik. Zapytałem skąd się wzięli i w odpowiedzi usłyszałem, że wynajęła ich właśnie ta instytucja Ochrony środowiska do której składałem protest. Po oczyszczeniu śmietniska w dziupli... całą wielką wnękę w drzewie otoczyli siatką ochronną i na dwóch najgrubszych odnogach umieścili tabliczki mówiące o tym, że to drzewo jest prawnie chronionym Pomnikiem przyrody... Tak więc moi mili opłaca się być konsekwentnym w działaniu... i to w każdym działaniu... a szczególnie na rzecz dobra i miłości dla wszystkiego co nas w tym pięknym świecie przyrody otacza... Z uwagi na porę dnia, nie powiem dobranoc, tylko siemka i do następnego posta...pa.

1 komentarz:

  1. PRZENIESIONY KOMENTARZ
    Na kilka dni wyjechałam poza miasto, dlatego dopiero dzisiaj mam szansę napisania kilku słów komentarza.
    Zasmucił mnie fakt, że zabrakło pod tym postem reakcji innych Obserwatorów bloga. Temat jest przecież tak ważny i nie można przejść nad nim obojętnie. Mam nadzieję, że ta "cisza" jest spowodowana okresem urlopowym.
    Przede wszystkim moje gratulacje Bogusiu, że miałeś dość wytrwałości aby pokonać biurokrację i ospałość służb, powołanych specjalnie po to, aby interweniować w takich właśnie sprawach.
    Cieszę się, że drzewo zostało zabezpieczone a Twoja walka o jego ochronę zwieńczona sukcesem.
    Bardzo potrzebni są tacy ludzie jak Ty, którzy nie przechodzą obojętnie "obok" i mają w sobie dość energii i samozaparcia aby walczyć z ludzką bezmyślnością, głupotą, brakiem poszanowania zarówno drugiego człowieka, zwierzęcia, mienia jak również przyrody, która jest przecież naszym wspólnym, największym dobrem. Wiele osób oburza się na taki stan rzeczy, widzi dewastację, potępia naganne zachowania, ale nie ma w sobie dość desperacji a może odwagi, żeby zrobić coś konkretnego.
    Sądzę, że wynika to także z lenistwa i ambiwalentnego stosunku do takich działań. Z jednej strony ludzie są oburzeni, że coś podobnego może mieć miejsce, a z drugiej strony nie chcą sobie tym zawracać głowy albo... nie wierzą w powodzenie interwencji więc nie próbują nawet cokolwiek robić.
    Są jednak osoby, którym potrzebny jest punkt zaczepienia, iskra, zachęta i właśnie dla nich - Ty Bogusiu - jesteś takim światełkiem w tunelu. Pokazujesz, że jeśli bardzo nam na czymś zależy jesteśmy w stanie pokonać wszystkie przeszkody.
    To emocje, które są w Tobie nagromadzone eksplodują "zarażając" innych i wyzwalając w nich wolę działania, przemyślenia, czasami również bunt i sprzeciw - na pewno nie pozostawiają Czytelnika obojętnym i o to przecież chodzi.
    Coraz częściej bowiem ludzie popadają w rutynę, stagnację, marazm a to są wyjątkowo niebezpieczne stany będące początkiem samo-destrukcji nie tylko jednostki ale również społeczeństwa.
    zamieszczony 23 lipca 2010 11:44

    OdpowiedzUsuń