Nie sądzę by było wśród nas dużo ludzi myślących perspektywicznie i realnie. Siadających w wolnej chwili przed domem czy gdziekolwiek indziej, na zielonej ławeczce, wśród falujących traw i kwiatów. W lesie na pniu powalonej wiatrem brzozy czy w ciszy natury zastanawia się nad życiem, rodziną, sąsiadem, dobytkiem, bezpieczeństwem, trwałością otoczenia, uwarunkowaniem człowieka w obecnym świecie czy społecznej egzystencji. Na ogół każdy żyje, rano wstaje, pracuje, gdzieś pędzi, stara się zarabiać na utrzymanie. Pije gorzałkę, truje się nikotyną i toksycznym jadłem. Kiedy głodny idzie coś zjeść. Gdy zmęczony jedzie nad morze wypocząć. Gdy ubranie się zniszczy idzie do sklepu kupić kolejne ciuchy. Gdy zdrowotnie niedomaga idzie do lekarza a ten ordynuje receptę z odpowiednimi lekami. Gdy chce porozmawiać ma pod ręką żonę, dzieci, innych ludzi. Gdy ma wolny czas siada przed telewizorem i pozwala się innym cwaniakom manipulować! Gdyby co drugi człowiek myślał o tym, wiedziałby, że wszystko co ma łącznie z pięknym życiem, wszystko czego się dorobił, kupił, zrobił sam i niby bezpiecznie posiada jest kruche jak szklanka z której pije poranną kawę. A ja tak. Bardzo często zastanawiam się nad życiem, bezpieczeństwem i rozważam różnych możliwości matki natury. Ziemia jest bardzo niebezpiecznym miejscem we wszechświecie. Są trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, wielkie powodzie, gradobicia, zjawiska zwane tsunami i przerażające susze. Także katastrofy ekonomiczne i niebezpiecznie destrukcyjni ludzie, którzy z pobudek czysto egoistycznych, chorobliwego przymusu nadmiernego posiadania i morderczych instynktów prowadzą bezustanne wojny.
Najbardziej lubię siedzieć przed domem późnym wieczorem, kiedy automat wyłącza drogowe lampy. Wychodzę przed dom, siadam właśnie na zielonej ławeczce, opieram plecy o ciepłą ścianę, zadzieram głowę i patrzę w tajemnicze niebo. Mówię tu o bezchmurnym niebie kiedy widać na nim miliardy, biliony tajemniczo mrugających gwiazd. Jedne są ledwo widoczne, inne jasne i dobrze widoczne. Podziwiam gwiazdozbiór w postaci Wielkiego wozu, zimą Oriona i wiele innych obiektów. Czasem na tle gwieździstego nieba widzę śmigającego nietoperza, czasem zbłąkanego ptaka. Patrząc uważnie można dojrzeć spalający się meteoryt, satelitę albo mrugający zielono czerwonym światłem ostrzegawczym samolot. Jest widoczny tylko dzięki światłu jakie wysyła ku informacji, że tam właśnie jest. Dzięki temu mrugającemu punkcikowi i obecnej wojnie w Ukrainie uzmysłowiłem sobie jak bardzo kruche jest to wszystko czego żyjąc doświadczam. Takiego wysoko lecącego samolotu w dzień nie widać i nie słychać. Wystarczy, żeby jakiś wojskowy psychol dał rozkaz ataku z tak dużej wysokości. W dzisiejszych czasach technika pozwala na celne rażenie z takich wysokości. Bum... i nagle wszystko co miałeś przestaje istnieć! Nagle nie ma rodziny, domu, mebli, łóżka do spania i lodówki z niezbędnym jedzeniem. Nie ma łazienki, prądu i gazu. Nie ma ubrań i gdzie schronić się przed zimnem i deszczem. Jeśli przeżyłeś jak będziesz żyć bez tego wszystkiego w czym żyłeś i mieszkałeś. Czym, kim będziesz bez tego wydawać by się mogło standardowego dostatku na który i tak ciągle narzekasz. Że przestarzały, niemodny, skromny! Teraz nie mając nic też będziesz narzekał?
B.A.C.