Każdy człowiek mimo, że z pozoru wydaje się być
prostym tworem wcale nie jest taki prosty i nieskomplikowany. Gdybyśmy wzrokiem
mogli przeniknąć jego powłokę i zajrzeć precyzyjnie w głąb ciała szybko okazałoby się, że składowa
elementów każdego człowieka jest wysoce skomplikowana, a różnorodność tkankowo
komórkowa jest tak wielka, że aż niepojęta. Można by badać, można by zgłębiać i
gromadzić wiedzę na ten temat, nawet sporządzić mapę ludzkiego ciała, tkanek
czy poszczególnych komórek, a i tak nie udałoby się pojąć precyzyjnie mechanizmów
działania i przeznaczenia całokształtu skupionych w całość elementów. Można
sporządzić schemat genotypu
odpowiedzialnego za funkcjonowanie i istnienie danego człowieka a i tak
niewiadomych będzie tak wiele, że wyobrazić sobie ile jest niebywale trudno. Cała
plejada naukowców uważa, że ciało ludzkie, jego działanie i przeznaczenie jest
poznane i biologicznie udokumentowane, i nie stanowi żadnych tajemnic… ale czy rzeczywiście tak
jest? Każdy kto ma otwarty umysł, jest inteligentny i realnie patrzy na świat
wie, że człowiek to skomplikowany twór składający się nie tylko z komórek ale
także z uczuć, emocji i zachowań. To istny kombinat biologicznych elementów a
także skupionych w określone formy energii takich jak zwykłe impulsy sterujące,
emocje czy cała paleta uczuć. Jednak w błędzie jest ten kto myśl, że uczucia i
emocje stanowią odrębność i nie mają wpływu na pozostałe elementy biologicznego skupiska komórek człowieka. Ten
kombinat jest jednością i zawsze biologia połączona jest trwale z energiami
uczuć i emocji. Przeplatają się bezustannie i powodują dobre, gorsze czy nawet
bardzo złe funkcjonowanie nawet tych
najmniejszych elementów składających się w człowieka. Uczucia i emocje powodują, że jesteśmy
zakochani, smutni czy radośni. One decydują o tym jak długo dany stan będzie
trwał. To uczucia i emocje sprawiają, że jesteśmy zdrowi, albo chorzy. Szybko
zdrowiejemy albo popadamy w coraz większą chorobę. To one decydują czy mamy
chęć ładnie się ubierać, czy byle jak nosić. One wprowadzają nas w melancholię,
zadumę, radość czy apatię. Powodują, że płaczemy, śmiejemy się lub wpadamy w
euforię. Tworzą bezustanny przepływ, jakby huśtawkę zachowań i humorów. Rzec by
można: są sterownikiem i motorem każdego ciała. Wszystko jest wspaniałe i dobre
gdy dozowane w sposób umiarkowany, ale gdy jakiś czynnik spowoduje
przedawkowanie czyli przegięcie w którąś ze stron zaczynają się spore kłopoty. To
energia uczuć powoduje, że tęsknimy a następnie cierpimy za kimś kto odszedł z
tego świata. To energia wpędza w apatię, niechęć do funkcjonowania i życia. To
ona wywołuje choroby, sprawia ból choć fizycznie nic nas nie boli…. Ale czy tak
oczywiste czynniki naukowcy potrafią zaakceptować i uznać ich wpływ na
funkcjonowanie całego ciała…? Jak znam życie nie! Powiedzą nie ma żadnych
dowodów na to, że tak jest. Najdziwniejsze jednak w tym jest to, że każde z uczuć ma olbrzymia
skalę wartości i nie jest stałe. I tak np. umiarkowany śmiech radości jest stanem
mile widzianym bo powoduje dobry
nastrój, ale przedawkowany może spowodować ból a nawet śmierć. Natomiast miłość
gdy bezinteresowna i szczera daje nam wielkie zadowolenie, poczucie szczęścia, spełnienie
i spokój duszy, ale gdy przedawkowana powoduje zniechęcenie. Gdy jest zaborcza
i zazdrosna daje cierpienie, ból a nawet nienawiść, która może prowadzić do agresywnego
zachowania, także do zabójstwa. I co to za miłość gdy sprawia ból i zabija; gdy
sprawia, że cierpimy i tęsknimy jak
wariaci. Co to za radość która na skutek nadmiernego śmiechu może nas położyć
trupem.
W zasadzie uczucia pojawiają się na skutek
konkretnej sytuacji życiowej lub spontanicznie.
W związku z tym uruchamiają w nas
konkretny czyli stosowny do danej chwili nastrój co jest jakby oczywistą
konsekwencją. Są jednak takie dni kiedy specjalnie nic się nie dzieje a dopada nas
jakaś niespodziewana energia w postaci
smutku, albo niezrozumiałego przypływu miłości do osoby z którą już dawno nie
jesteśmy i jej nie widujemy. Z jakichś przyczyn tęsknota za tą osobą jest niebywale
silna. Dziwimy się skąd się bierze ten przypływ bo przecież ta miłość jest jakby
wygasła i sprzed wielu lat… Moim zdanie pojawia się dlatego, że osoba z którą
kiedyś byliśmy tak blisko przeżywa trudne chwile i jest jej uczuciowo bardzo
źle. W takim momencie doceniła nasze uczucie, rozpamiętuje każdy moment
wspólnego życia i z niebywałą siłą żałuje, że odrzuciła naszą szczerą miłość…
Wyzwolona w ten sposób energia za pośrednictwem podświadomości dociera do
adresata i mocno zaburza jego harmonię i spokój. Na skutek dłuższego
oddziaływania na podświadomość często
następuje identyfikacja źródła i mogą pojawiać się tęsknota, zaduma, łzy czy
chęć odnowienia kontaktu.
Tak więc im bardziej
zgłębiamy ten temat tym bardziej musimy uznać, że organizm ludzki jest
niezbadany i ciągle jeszcze nie pojęty. Należy także zaakceptować fakt, że
biologia ściśle współpracuje z energiami uczuć i emocji, że razem tworzą twór wspaniały, precyzyjny i doskonały
pod każdym względem… Zaś fakt, że
doświadczamy bolesnych i niechcianych sytuacji nie świadczy o
niedoskonałości a wręcz przeciwnie,
dostarcza nam wszelakich doświadczeń z których czerpiemy niesamowitą wspaniałość
i siłę doświadczeń przez co stajemy się jeszcze doskonalsi, lepsi i ponad
czasowi…