Serdecznym dzień dobry… w ten pochmurny, chłodny i smętny dzień, mam przyjemność powitać wszystkich moich czytaczy. Tak więc post, który dzisiaj napiszę będzie jakby kontynuacją poprzedniego, czyli o Narodowej nieustępliwości, zawziętości, zapalczywości i głupocie.
Bezustannie słyszę od znajomych, od sklepowych klientów i przypadkowych ludzi w zasadzie tylko dwa tematy. Jakby tego było jeszcze mało, w Necie i pocztach mailowych, tak jakby na przypieczętowanie tych pierwszych, oglądam różne kpiny na ciągle ten sam temat. Och! Jak bardo lubią Polacy babrać się w sprawach tak małej wagi. Och jak kochają Polacy w nieskończoność ciągnąć, powielać, wytykać i tarzać się w wyzwiskach pod adresem innych Rodaków!
Mianowicie chodzi o idiotyczne dowcipy o Kaczyńskich wraz z całym PiS-em. Kim są Kaczyńscy, że poświęca się im tyle czasu i energii…? Od czasów obalenia komuny żaden inny polityk nie doczekał się tylu zniewag, obelg i wszelkiej maści złośliwych dowcipów co obaj Kaczyńscy…!
Drugi temat jest jakby przeciwieństwem pierwszego i dotyczy narzekania, pomstowania i urągania tym, którzy głosowali i są za obozem Tuska i Komorowskiego. Jak wiemy pierwsze dni urzędowania Komorowskiego zaowocowały podniesieniem podatku VAT … a co za tym idzie podwyżką cen wszystkich towarów, usług, paliw i transportu. Kolejnym krokiem jaki godzi w wyborców Komorowskiego i nie tylko jego, jest podwyższenie progu przejścia na emeryturę do wieku 67 lat. (Różne źródła podają, że ta ustawa ma wejść w życie w przyszłym roku). Trzecie pociągnięcie przywala w najbiedniejszych emerytów, którzy aby jakoś żyć dorabiają na całych albo częściach etatów do nędznych groszy jakie dostają za lata ciężkiej pracy. To rozporządzenie mówi o niemożności pobierania emerytury i jednocześnie pensji za dodatkowy etat lub jego część. Kto jest w takim układzie musi zrezygnować z wynagrodzenia za pracę lub oddać ZUS-owi emeryturę. Zadziwiające jest zachowanie i milczenie wszelkich krzykaczy, którzy w przypadku wydania takiej ustawy przez Kaczyńskich, rozszarpali by ich i zjedli żywcem na śniadanie!!!
Ostatnio dochodzą do moich uszu głosy, że winę za zadymy z krzyżem przed Pałacem Namiestnikowskim ponosi sam Kaczyński! Będąc obiektywnym człowiekiem, zastanawiam się czy to prawda, czy kolejna prowokacja, bo jak dotąd nikt jeszcze nie przedstawił konkretnych dowodów na to, że Kaczyński nawołuje, czy nakazuje członkom swojej partii by okupowali plac przed Pałacem.
A może to obóz PO zmontował prowokacje z krzyżem by właśnie obciążyć winą za taki stan rzeczy Kaczyńskiego?! Wszystko w naszym kraju jest możliwe… więc czemu ta wersja miałaby być nierealna.
Kilka tygodni próbowałem zrozumieć zjawisko pielęgnowania narzędzia kaźni jakim jest krzyż i o jaki toczy się od kilku tygodni niemal wojna domowa. Z punktu widzenia promieniowania przedmiotów, coś co jest przesiąknięte energią cierpienia, męki i śmierci jest zdecydowanie szkodliwe dla istot zdrowych i żywych. Działa tak jak talizman czy amulet, który jest naładowany jakąś energią, który przyciąga konkretny rodzaj energii. Ta energia oddziałuje potem na innych ludzi właśnie w taki sposób do jakiego został ów przedmiot stworzony. Moim zdaniem takie przedmioty nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie roślin, zwierząt i ludzi pragnących żyć spokojnie, w zdrowiu i szczęściu. Po głębszej analizie powstało we mnie pytanie: Dlaczego nie pielęgnujemy innych, podobnych krzyżowi narzędzi tortur i śmierci. Co stoi na przeszkodzie, żeby takie przedmioty obrońcy krzyża, a więc narzędzia cierpienia, stawiali sobie w ogrodach przydomowych albo nawet w sypialniach własnych domów rodzinnych…? Wreszcie chcę uzmysłowić ograniczonym w realnym i wielowątkowym myśleniu ludziom, że szubienica do wieszania i odbierania życia jest takim samym energetycznie przedmiotem co krzyż… dlaczego więc nie stawiamy sobie na ulicach, albo w domach mieszkalnych czy pachnących ogrodach szubienic, albo krzeseł do garotowania skazańców. Można by i z gilotyny zrobić pomnik … czy przedmiot kultu i ubóstwiania… a czemu by NIE! Wszak jesteśmy Narodem cierpiętników, nienawistnych fanatyków religijnych i dziwaków…!
To co dzieje się w kraju jest skandaliczne, woła o pomstę do nieba, jest bulwersujące i wyprowadza mnie z równowagi. Przestałam oglądać telewizję, słuchać radia. Robi mi się niedobrze kiedy słyszę na każdym kroku jęczenie, debaty, dyskusje, pogadanki, rozmowy, dywagacje i w dodatku, za te bzdurne gadki owi dyskutanci dostają jeszcze pieniądze!!!
OdpowiedzUsuńMam w nosie polityków, nie wierzę im za grosz. Jedni - butni, pewni siebie i swoich racji, napastliwi krzykacze, albo drudzy - przepełnieni wspaniałymi teoriami, złotouści "magicy" z uśmiechami clowna z cyrku na twarzach.
Nie mogę zrozumieć skąd wzięło się tylu, wybaczcie proszę określenie, tumanów, którzy dają się tak nakręcać, manipulować, popychać do działań destrukcyjnych. Naprawdę nie jest dla mnie istotne kto za tym stoi, lecz to, że Polacy są tak denni tak głupkowaci - nie wiem już jakich słów mam użyć, żeby podkreślić moje wzburzenie i wściekłość.
Mówi się o solidarności - czy ktoś rozumie to słowo! NIE - utraciło ono swoje znaczenie jak i wiele innych. Wszystko co wartościowe, cenne, godne jest bezczeszczone i nadużywane. Słowa tracą sens a ludzie napawają się jedynie ich brzmieniem, wymawiają je ciągle i bez sensu, nie przywiązując do nich żadnej wagi.. cdn.
A teraz konkrety. Młodzi ludzie 30 lat temu najpierw mieszkali kątem u Rodziców, potem mogli pozwolić sobie na wynajęcie mieszkania a po 20-30 latach czekania otrzymywali wreszcie upragnione M3 lub M4... i co dalej?
OdpowiedzUsuńDzieci pomieszkiwały z nimi jakiś czas, więc znowu gnieździli się razem a potem kiedy pociechy wreszcie "wyfrunęły" w świat, często, z różnych powodów, Matka lub Ojciec byli już sami w tym swoim wymarzonym, wyczekanym M4. Przyszedł czas emerytury i mogli by spokojnie żyć, ale to nie jest wcale takie oczywiste. Dlaczego?
Rachunek jest prosty. Przeciętna emerytura to 1200 - 1500 zł. Czynsz za M4 - ca. 480, prąd 70 miesięcznie, telefon - 50, telewizor i internet (okno na świat) - 130, bilet miesięczny - 78, lekarstwa - w przypadku emeryta, zależnie od stanu zdrowia od 200-500 zł miesięcznie !!! Co daje nam ca. 1200 zł.
No dobrze - a gdzie jedzenie, ubrania, lekarz, artykuły przemysłowe, nagłe potrzeby? Nie mówiąc już o drobnych przyjemnościach, czy wczasach. Na to nie ma pieniędzy. Z czego można zrezygnować? Z internetu, telewizora, telefonu a może przenieść się znowu do maleńkiej klitki? Ile zaoszczędzimy 100-200 zł? Pewnie można ... a jeszcze lepiej położyć się w trumnie i czekać na śmierć.
Nawet jednak przy tych ograniczeniach, po tych 30-40 latach uczciwej pracy wciąż będzie za mało pieniędzy na spokojne życie! Co więc zrobić?! Jeśli emeryt jest na tyle sprawny, że może jeszcze podjąć się jakiejś pracy - robi to. Wprawdzie nie da już sobie rady na całym etacie, ale chociaż parę godzin może popracować, żeby mieć na to co jest mu niezbędne, żeby nie prosić dzieci o pomoc, żeby móc podleczyć zdrowie nadszarpnięte ciężką pracą a także, co nie bez znaczenia, zachować poczucie godności i świadomość, że jest się potrzebnym.
W rezultacie procentuje to lepszym samopoczuciem i kondycją, a dla Państwa są to wymierne oszczędności - bo człowiek aktywny to zdrowszy Obywatel z co za tym idzie to mniejsze wydatki na Służbę Zdrowia. No i podatki odprowadzane do budżetu z tytułu jego pracy.
Niestety okazuje się, że postanowiono to zmienić.
To jest nie tylko niemoralne, ale nieludzkie w sytuacji kiedy Państwo nie jest w stanie zapewnić tym ludziom godnych warunków, na które zasłużyli i zapracowali. Przecież Oni przez wiele lat byli, wykorzystywani i źle opłacani i teraz nadal mają ponosić konsekwencje nieudolności rządów?
Owszem, mogła bym zrozumieć ograniczenie do jakiejś kwoty tego dodatkowego zarobku (zresztą tak właśnie chyba było do tej pory), ale pomysł pozbawiania możliwości dorobienia w ogóle, jest nie do przyjęcia, gdyż staje się dla tych ludzi w wielu przypadkach wyrokiem.
Jeśli Państwo ma problemy, powinno osłaniać tych najsłabszych a nie wykorzystywać ich słabość, tylko dlatego, że ludzie Ci nie mają siły bronić się.
Są grupy społeczne, które nie ucierpiały by zbytnio gdyby lekko pogorszył się ich standard życia.
Na tym właśnie polega SOLIDARNOŚĆ Narodu - nie na pustych słowach, lecz na wsparciu w sytuacji kryzysowej tych słabszych, przez silniejszych.
***
Co do czczenia krzyża i innych symboli. Brak mi słów. Wypowiedziałam się już w jednym z poprzednich komentarzy co myślę na ten temat. Zadaję sobie jednak pytanie - czy ludzie, stojący pod krzyżem nie zdają sobie sprawy, że terroryzują resztę społeczeństwa, że są zaprzeczeniem demokracji - ponieważ większość Narodu nie życzy sobie tej szopki, że przyczyniają się do bezczeszczenia krzyża, ośmieszają nasz kraj, nasze władze i nas Polaków, że ich zachowanie jest wbrew pozorom kpiną z wartości chrześcijańskich a także uwłacza tym ludziom, którzy zginęli w katastrofie.
Jak ograniczonym trzeba być człowiekiem, żeby tego nie dostrzegać. Dlaczego pozwala się tym ludziom na takie zachowania? Dlaczego nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny? Dlaczego nie obciąża się ich kosztami, które ponosi Państwo w związku z ich ekscesami?
Send22 w całości Cię popieram i podpisuję się pod wszystkimi uwagami które zamieściłaś w komentarzu.
OdpowiedzUsuńŻycie w naszym państwie staje się jakąś paranoją i najgorsze jest to, że my "maluczcy ludzie" nie możemy zmienić tej sytuacji. Chyba,że nastaną znowu czasy solidarności.
Uwagi trafne, ale może miejmy więcej optymizmu i pogody ducha , jeśli nie mamy możliwości zmiany tej sytuacji..., to czy samo biadolenie nam pomoże ?.Nie chcemy za kilka lat być zgorzkniałymi starszymi ludźmi . Starzenie bardzo zmienia się na + i tak trzymajmy pogoda ducha pomimo wszystko to jest to a nikt nie zgadnie jaki mamy PESEL , a otoczenie wokół nas będzie miłe i usmiechnięte .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich . Anielka B.