Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

piątek, 21 czerwca 2013

Czas arogantów

Bodaj od tygodnia dopisuje nam ładna i słoneczna pogoda, a to jak wiemy sprzyja wzmożonym spacerom i jakby przymusza nawet tych najbardziej zatwardziałych domatorów do opuszczania swoich  w miarę bezpiecznych kryjówek jakimi niewątpliwie są ich mieszkania… Tak też i mnie wzięło na codzienne spacery, które postanowiłem systematycznie zaliczać po pracy. Z uwagi na specyfikę handlu (mam swój mały sklepik) jest to czas po godzinie 19-tej. Większość z tych pojawiających się na ulicach ludzi łaknie widoku drugiego człowieka, zgiełku i ciżby jaka w okresie letnim panuje w mieście, na deptakach i wszelkiej maści ogródkach piwno konsumpcyjnych. Mnie akurat żadna z tych rzeczy nie pociąga. W moim przypadku chęć zaliczenia kilku kilometrów podyktowana jest zdrowym rozsądkiem i dbałością o ruch, a zatem o własne zdrowie. Tak się w moim życiu poskładało, że niemal cały dzień spędzam w tymże sklepiku wielobranżowym co odbiera mi swobodę spacerowania, czy  li tylko spędzania czasu na wolnym powietrzu. Zimą kiedy na ulicach zalega błoto pośniegowe i jest przenikliwie zimno, także latem gdy panuje deszczowa pogoda nie ciągnie mnie do spacerów, ale kiedy na dworze jest słonecznie i ciepło - owszem tak i wszystko byłoby bardzo piękne i miłe gdyby… no właśnie… gdyby nie inni ludzie.
Generalnie ludzi można podzielić na dwie podstawowe grupy: kulturalno-spokojnych i hałaśliwych arogantów. Każdą z tych dwóch podstawowych grup można podzielić jeszcze na kilka innych, ale my żeby się nie rozdrabniać, zajmiemy się tylko tym uproszczonym ale zasadniczym podziałem.  Ja jako, że jestem duszą artystyczną, pisarzem, poetą i satyrykiem umieściłem swoją skromną osobę  w grupie kulturalno-spokojnych. Żyjąc wśród tak wielu ludzi staram się tak żyć by nikt na mnie nie narzekał i nie cierpiał z mojego powodu.  Staram się żyć w sposób kulturalny, miły i życzliwy. Lubię gdy ludzie są dla siebie uprzejmi, empatyczni i sympatyczni. Jako że jestem pisarzem hołduję kulturze korespondencji i obcowania, i uważam, że na tak niewiele stać jest każdego człowieka, ale czy stać oznacza chcieć?  Otóż nie! A dlaczego tak wielu ludzi nie chce żyć kulturalnie nie potrafię sensownie odpowiedzieć. Mogę spekulować, że wynieśli złe maniery z domów rodzinnych, że stoją na niższym szczeblu rozwoju duchowego czy doszukiwać się wielu innych powodów, ale co by nie mówić należy ubolewać nad tym, że w dzisiejszych egoistycznych czasach tak mało ludzi myśli podobnie jak ja.
Wracając do głównego wątku chcę powiedzieć, że zgodnie za własnym założeniem od tygodnia  po godzinie 19-tej idę na spacer. Wyznaczyłem sobie rundę licząca ok. 5-ciu tysięcy kroków co mniej więcej przekłada się na jakieś 4,5 km. Droga biegnie jakby po prostokącie i pierwszy dłuższy bok wiedzie główną ulicą Saskiej Kępy, natomiast drugi to równoległa ulica Saska.  Te dwa odcinki różnią się zdecydowanie ilością ogródków gastronomicznych oraz ilością spacerowiczów i rowerzystów, przy czym na ulicy głównej jest ich zatrzęsienie, a na równoległej nie ma ich wcale. Dwa krótsze odcinki są jakby neutralne. Zawsze zaczynam swoją rundę od głównej ulicy biegnącej w stronę Parku Skaryszewskiego i wracam ulicą Saską aż za trasę Łazienkowską. Chociaż Kodeks drogowy jasno  określa czym jest chodnik, czym są pasy zwane pospolicie zebrą i jak należy się po nich poruszać,  mało kto przestrzega zawartych w Kodeksie drogowym zasad o ruchu na drodze. W związku z tym, że rozumiem zasady Ruchu drogowego poruszam się prawą stroną chodnika i oczekuję od innych użytkowników tego samego jednak niestety niczego takiego nie dostrzegam. Piesi  idą całą szerokością  chodnika. Rowerzyści w młodym wieku siejąc strach, szusują jak na torze wyścigowym po całym chodniku. Grupki rodzinne składające się z ojca, matki i dzieci jadą podobnie z przewagą dzieci terrorystów, które zajeżdżają drogę wszystkim spacerowiczom. Tatuś z mamusią zachwyceni swoimi pociechami wręcz je zachęcają do rozjeżdżania dorosłych i starców zamiast od najmłodszych lat uczyć  kulturalnego zachowania na drodze – chodniku przeznaczonym dla ruchu pieszego. Kodeks drogowy wyraźnie mówi, że rowerzysta poruszający się po chodniku musi bezwzględnie ustąpić pierwszeństwa pieszemu!!!  Tak samo jest na pasach które służą jako przejście dla pieszych i jasno określają, że na pasach rower należy prowadzić a nie zasuwać  jak szaleniec budząc strach i zagrożenie dla zdrowia pieszego i siebie.
Istny horror jest przed punktami sprzedaży lodów. Tutaj z braku urządzeń przeznaczonych dla parkowania rowerów, chętni do zakupu lodów porzucają swoje rowery gdzie popadnie. Rowery leżą na chodniku, na trawniku, podpierają uliczne latarnie i drzewa, a pośród tego zwałowiska sprzętu pałętają się niczego nie nauczone dzieciaki… i uczą się same od starszych jak poniewierać innym człowiekiem. Przejść w takim miejscu jest trudno a i nawet niebezpiecznie  bo można przewrócić się o taki leżący bezładnie rower i doznać uszczerbku na zdrowiu.
W samych ogródkach gastronomicznych siedzą niechlujnie młodzi. Dziewczyny półleżąc z szeroko rozpostartymi nogami prezentują swoje wdzięki wszystkim przechodniom.  Na stolikach spaghetti, wszelkiej maści zapiekanki, pizza, nawet sushi  zawinięte w jakieś brunatnego koloru wysuszone algi  i pękate szklanice z piwem. Zaś sami konsumenci zachowują się poniżej krytyki. Gwar jak w ulu a rubaszne i nadzwyczaj głośne śmiechy podchmielonych piwem facetów i rozluźnionych alkoholem kobiet słychać 50 metrów wcześniej.  Wszystkiemu przyglądają się przejeżdżające na rowerach rozwydrzone dzieci.  Chłonąc wszystko w siebie jak gąbka, potem te wartości przekażą swoim  zachowaniem kolejnemu pokoleniu.  Czyżby epoka kulturalnego sposobu bycia mijała bezpowrotnie? A tak bardzo Polak się burzy gdy w mediach jakiś dziennikarz pisze co inne Narody myślą i mówią o nas. Nie lepiej miast manifestacji bezzasadnego oburzenia zastanowić się nad swoim zachowaniem i poprzez jego zmianę zmieniać swój wizerunek  w innych krajach Europy i cywilizowanego świata?

Przechodząc obok takich miejsc zastanawiam się jak mieszkańcy przy których usytuowane są te hałaśliwe ogródki gastronomiczne wytrzymują ten jazgot ludzkich ciał i gardeł. Są tacy sami jak bełkoczący zjadacz pizzy, czy może boją się odezwać słowem sprzeciwu by nie narazić się komuś z wyższej półki… może z rady miasta lub rządu? No cóż… jak mówią stare mądre porzekadła: Jak cię widzą tak cie piszą i drugie: Ryba zawsze psuje się od głowy…  a skoro głowa w naszym Kraju jest zepsuta to i dziwić się nie ma czemu, że taki piękny Kraj jakim jest Polska chyli się ku upadkowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz