Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

poniedziałek, 8 października 2012

Rząd tylko czyj...


W ostatnich latach zauważyłem (myślę, że nie tylko ja) nasilające się przykre w skutkach zjawisko  zwane pospolicie przykręcaniem śrubki. Drożeją paliwa do samochodów i już są bodaj najdroższe w całej Unii Europejskiej. Zastraszająco idą w górę ceny wody, wywozu śmieci  i odprowadzania nieczystości.  Drożeje energia elektryczna, gaz,  czynsze w mieszkaniach i materiały budowlane. Ceny artykułów pierwszej potrzeby, a także spożywczych, rosną wręcz w szaleńczym galopie.  Z drugiej zaś  strony  zarobki w sektorze fizycznym, emerytury i renty,  stoją w miejscu albo pozornie, czyli dla zamydlenia oka, podwyższane są w aurze medialnego krzyku o kilka nędznych złotych raz do roku. Coraz wyraźniej widoczny jest podział między tymi z elit rządzących, w tym także grupą tak zwanych biznesmenów, a średnią (o ile jeszcze jest) i niższą klasą społeczeństwa. Bardzo wyraźnie widać działania kolejnych Rządów w kierunku unicestwienia drobnych handlowców, rzemieślników, pisarzy, artystów – mówię tu o tych artystach, którzy nie sięgnęli jeszcze szczytów popularności, którzy  próbują się przebić i coś tam zarabiać na własne życie. Ostatnie rządy powoli acz skutecznie obciążają tych ludzi nowymi i wyższymi podatkami. Dzisiaj podatek płacimy nawet od kultury narodowej jaką jest poezja i proza upięta w wydania książkowe. Natomiast od nowego roku, drobnym handlowcom, Urząd Skarbowy wprowadza kasy fiskalne poprzez obniżenie progu OBROTOWEGO z 40 tyś. na 20 tyś. złotych rocznie. W przeliczeniu daje to 1666 złotych miesięcznie – a co poniżej tej sumy jest zwolnione od obowiązku wprowadzenia kasy fiskalnej. Który  choćby i najmniejszy sklepik  ma mniejsze obroty niż 1666 złotych miesięcznie?  Przy dzisiejszych cenach, zakładając bardzo optymistycznie, koszt wynajmu kilkunastu metrów powierzchni  kształtuje się  w  granicach tysiąca złotych. Do tego opłaty ZUS-u, opłaty za media i reklamę na budynku dają sumę większą niż oferowana kwota przez U. Skarbowy.  Zatem czy opłaty obowiązkowe potrzebne są do rozliczenia fiskalnego? Jeśli byłaby to kwota czystego zysku wtedy sprawa miałaby się zupełnie inaczej… ale żeby obowiązkowe opłaty za powierzchnię, media i ubezpieczenia w ZUS-ie miały wpływ na moje obroty przeliczane brutto do zainstalowania kasy fiskalnej!? To rozbój w biały dzień i to jeszcze w świetle paranoicznego prawa! Koszty najtańszej kasy fiskalnej to rząd 700 zł. przy czym każda kasa fiskalna jest  obciążona obligatoryjnymi  kosztami serwisu narzuconego mocą Urzędu Skarbowego. Jest to ok. 200 zł rocznie. Wydawać by się mogło, że to niewielkie obciążenie ale pamiętajmy, że drobny handel wykończyły hipermarkety, a te które jeszcze pozostały borykają się z trudnościami w postaci niedoboru klienta i wygórowanymi obciążeniami. Moim zdaniem ci wszyscy, których wymieniam powinni być całkowicie zwolnieni z opłat podatkowych i kas fiskalnych.  Mimo, że wszystko ulega podwyżkom  próg zarobków wolnych od podatków od kilkunastu lat nie ulega podwyższeniu i niezmiennie wynosi 300 zł. miesięcznie! Koń by się uśmiał… A kto dzisiaj zarabia 300 zł/ miesiąc. W zarobkach mamy także narzut państwowy i nie mogą one być mniejsze  niż  ok. 1200 zł/miesiąc netto. Co za wspaniałomyślność!  Z uwagi na niski pułap wynagrodzeń to właśnie te najniższe zarobki powinny być  całkowicie zwolnione z podatków, a nie jakaś niewiadomo skąd wzięta i nierealna suma 300 zł/m. Pierwszy przedział podatkowy powinien  wynosić 5%, następny 15% itd…  zaś obowiązek kas fiskalnych od ZYSKU 20 tyś rocznie.   Wtedy może by się coś polepszyło uczciwemu człowiekowi,  który nie żyje z  zasiłku dla bezrobotnego  czy też datków z Opieki Społecznej  tylko honorowo próbuje w uczciwy sposób  zarobić na utrzymanie swojej rodziny.  Z mojej logiki jasno wynika, że każda choćby najmniejsza działalność gospodarcza zwolniona z wszelkich przymusowych obciążeń daje Państwu wymierne zyski. Przecież ludzie prowadzący swoje działalności gospodarcze kupując towar do swoich sklepików, nabywając surowce do obróbki i produkcji w warsztatach, bez wyjątku płacą w hurtowniach 23% VAT-u…! a czym większe obroty i przerób, tym więcej zakupów, a im więcej zakupów tym większe sumy podatku VAT wpływają do kasy Państwowej! Czy żaden urzędnik Państwowy nie wie, że lepiej jest mieć 23% zysku w postaci podatku niż nic! A właściwie nic wcale nie jest nic. W tym przypadku nic oznacza straty. Tak, konkretne straty, bo na skutek nadmiernych obciążeń warsztaty i małe sklepiki przestaną istnieć, a ich właściciele pójdą na zasiłki i ubezpieczenia opłacane z Budżetu Państwa . A to już konkretne straty dla naszego zadłużonego Kraju. Zatem na czyich usługach są urzędnicy państwowi? Bo skoro nie dbają o naszą przyszłość, o lepsze jutro, o lepsze życie zwykłego obywatela i o zyski dla Naszego budżetu – kim są?! Dlaczego Rządy nie są przyjazne mieszkającemu w naszym Kraju  człowiekowi…? Wnioski nasuwają się tylko dwa: pierwszy –  w ekipach decydenckich  pracują ludzie bez wyobraźni i zdrowego rozsądku, a drugi… może my już nie mieszkamy w naszym Polskim Państwie!? Jeśli to pierwsze to można bezmózgowców wywalić na zbity pysk i obciążyć za ponoszone latami straty… a jeśli to drugie… to biada nam, oj biada…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz