Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

środa, 16 marca 2011

Środa 16 marca 2011

Chociaż jest wiele dziwnych zachowań, różnych niezrozumiałych poczynań ludzi w tematach życia i zdarzeń na świecie, napiszę dzisiaj nieco w innej, pogodniejszej tonacji. A więc dzisiaj chciałbym napisać o wieczorku poetyckim jaki zorganizowałem i dałem w sobotę dnia 05.03.2011 roku w Domu Starców na Saskiej Kępie.Od jakiegoś czasu wewnętrznie czułem potrzebę zorganizowania takiego wieczorku w takim właśnie miejscu. Zdając sobie sprawę z ograniczeń wieku starczego... zwłaszcza u ludzi przebywających pod jakby obcą (nierodzinną)opieką doszedłem do wniosku, że byłoby dobrze zadziałać na pensjonariuszy czymś co pozwoliłoby im na chwilę zapomnieć o monotonii i jednolitości dnia codziennego. A co może spowodować oderwanie od takiego marazmu...? Poezja oczywiście. Zwłaszcza poezja o miłości i pogodzie ducha. O słoneczku, współczuciu i trosce o tego starszego człowieka. Wprawdzie miałem wątpliwości czy ci słuchacze (średnia wieku ok.75 lat)wytrzymają spokojne siedzenie w skupieniu przez 40 minut trwania wieczorka poetyckiego. Wiem, że poezji nie wystarczy słuchać... trzeba ją jeszcze pojąć, zrozumieć o czym mówi, co oddaje... a więc do poezji potrzeba skupienia i tu miałem najwięcej wątpliwości bo przecież w tym wieku występuje osłabienie koncentracji, zniecierpliwienie i choroby takie jak demencja starcza i alzheimer. Gdy grono słuchaczy zebrało się(w tym przypadku 20 osób) i rozpoczęło się deklamowanie wierszy panowała cisza i skupienie. Po każdym wierszu następowały oklaski i dostrzegłem na twarzach słuchaczy uśmiechy i skinienia na znak aprobaty. Widząc to zastanawiałem się czy moje wiersze przywołały im miłe wspomnienia z własnych młodych lata. Tych niezapomnianych spontanicznych chwil kiedy to sami cieszyli się nie skażonymi cywilizacją i pędem materialnym uczuciami. Po 40 minutach słuchacze poprosili o bis... a ja cieszyłem się z własnego pomysłu i radości jaką dzięki moim wierszom poczuli ludzie będący u schyłku własnej drogi życia. Po skończeniu prezentacji rozmawialiśmy o wielu sprawach i głębi mojego ducha... Byłem bardzo mile zaskoczony... To doświadczenie pokazało wielu ludziom bardzo wyraźnie jak mało trzeba dać od siebie by uszczęśliwić innego człowieka... Zatem nie bójmy się uszczknąć czegoś, choćby i najmniejszego z własnego posiadania, dorobku czy zwykłych uczuć. Naprawdę niewiele nas to kosztuje a jaką ma wielką moc... jaką wagę... Warto przezwyciężyć własny egoizm i dawać siebie innym bo taka podarowana okruszynka niejednokrotnie przywraca chęć do dalszego życia w nadziei na pogodniejsze jutro...

1 komentarz:

  1. Tak moi Drodzy, uczestniczyłam w tym spotkaniu i mogę potwierdzić, że wieczorek w Domu Spokojnej Starości był niezwykle refleksyjnym a jednocześnie bardzo miłym przeżyciem.
    Kiedy dajemy coś z siebie innym, a szczególnie tym, którzy są bezradni, osamotnieni, często opuszczeni przez bliskich, kiedy widzimy błysk zapalający się w oczach, uśmiech i ożywienie na twarzach nie mamy wątpliwości, że było warto.
    Ci ludzie, którzy tak wiele doświadczyli, w strofach czytanych przez nas wierszy odnajdywali prawdę o życiu, o uczuciach, o sobie, powracały wspomnienia a wraz z nimi emocje. Na kilka minut przenieśli się w inny świat, oderwali od swoich chorób i trosk, poczuli, że żyją, czują i przeżywają. Obserwowałam w trakcie i po skończonym wieczorku twarze naszych Słuchaczy, tak bardzo zmieniły się, powróciły rumieńce i godność. Uśmiechali się do nas żegnając, dziękowali za to, że mogli uczestniczyć w tym spotkaniu, dzielili się swoimi odczuciami z nami i z innymi gośćmi. Podsłuchałam rozmowę dwóch Pań - jedna z nich mówiła do drugiej: Jak to dobrze, że namówiłaś mnie żebym tutaj przyszła, tak się cieszę. Każdy z nas, a tym bardziej starszy człowiek, boryka się z apatią, depresją, smutkiem, poczuciem odrzucenia. Wtedy często zamyka się w sobie i izoluje, ucieka od ludzi i świata, podczas gdy właśnie w takich chwilach nie powinien być sam. Ta Pani, którą koleżanka namówiła na uczestniczenie w wieczorku zrozumiała, że to czego doświadcza nie jest obce również innym ludziom - świadomość współodczuwania i jednoczenia się w smutku i radości jest ratunkiem dla samotnego człowieka. Wiersze czytane przez nas zawierają tak wiele różnorodnych emocji i przeżyć, których każdy z nas doświadcza w różnych okresach swojego życia, dlatego są tak bliskie Słuchaczom zarówno młodym, jak również tym znajdującym się na końcu swojej drogi.
    Z radością będę uczestniczyła i pomagała w organizacji kolejnych wieczorków - najpiękniejszą nagrodą jest żywa reakcja Słuchaczy i wzruszenie malujące się na ich twarzach.

    OdpowiedzUsuń