Nie ma to jak dbać o Rodaka
Ostatnio dociera do mnie sporo informacji na temat Urzędu Pracy… konkretnie w Warszawie. Co do samej zasadności istnienia tej instytucji, tym razem nie będę się wypowiadał autorytatywnie. Powiem jednak, że miałem już z nią do czynienia i to w sensie jak najbardziej negatywnym. Na początku idea powstania tego tworu była pożyteczna i przydatna. Mianowicie miała wspierać tych wszystkich, którzy z jakichś tam przyczyn utracili pracę, a więc płynność finansową w budżecie domowym. Z założenia Urząd Pracy miał pomagać w znalezieniu nowego miejsca pracy, w zakładaniu ratującej egzystencję rodzinną działalności gospodarczej, a nawet świadczył fachowe szkolenia w celu przebranżowienia wyuczonych zawodów i taki stan rzeczy trwał jakiś czas. Potem nasza rodzima rzeczywistość pokazała jak rządzić czymś co ma wspierać potrzebujących. Tak więc na skutek wprowadzania „polepszeń” nowelizacji i głupawych zmian prawnych, góra doprowadziła do wypaczenia idei istnienia UP. Teraz UP miast wspierać i pomagać, prowadzi odsiew bezrobotnych kandydatów do zasiłku i w ten sposób generuje ludzi biednych, uchodźców i bezdomnych. Dzisiaj nieważny jest dla UP wiek, kwalifikacje, staż pracy, ani tym bardziej stan zdrowia. Każda z tych kategorii ludzkich ma dawać oszczędności i zyski na utrzymanie olbrzymiej rzeszy pracujących w tej instytucji.
Teraz jest moda na zatrudnianie inwalidów z II grupą inwalidzką. Każdy taki zatrudniony generuje dotację z budżetu Państwa w wysokości 1500 zł. Nie myślcie sobie, że ci z grupą są zatrudniani na odpowiednich do ich stanu zdrowia stanowiskach… o nie! Oni mają dawać dotację a nie pracować. Tak więc chorzy ludzie mają pracować tam gdzie zdrowy nie wytrzymał i to w bardzo ciężkich i trudnych warunkach. Są to zajęcia przy sprzątaniu wielkich dworców kolejowych, placów na świeżym powietrzu i wielkich powierzchni hipermarketów. Rotacja w kadrze sprzątaczy jest wielka… i o to chodzi… im więcej przewalą inwalidów tym większe zyski z budżetu Państwa wpadną do prywatnych kieszeni… A więc czy się to samym zainteresowanym ludziom podoba czy nie, z naszych podatków, wielu powiązanych odgórnie cwaniaków bogaci się ponad miarę ludzkim kosztem!
Następna sprawa dotyczy osób, które wiele lat przepracowały na swoich stanowiskach pracy. Najczęściej jest tak, że od początku były związane z jednym pracodawcą. Od chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej w zadziwiający sposób ubożały, malały i upadały setki naszych firm. Myślę, że wielu z nas wie dlaczego tak się działo… a ja nie będę owijał w bawełnę tylko powiem, że z mojego punktu widzenia i doświadczenia jasno wynika, że padały dlatego bo był celowo niszczony nasz przemysł, handel i rolnictwo. Ktoś powie, że sadzę tu androny… ale czy rzeczywiście??? Podupadająca gospodarczo Unia potrzebowała i nadal potrzebuje nowych rynków zbytu, ale jak je osiągnąć w krajach dobrze prosperujących? Ano doprowadzając do zniszczenia całą gospodarkę. W to miejsce teraz można już pchać swoje towary i to wcale nie lepsze od naszych… Dobrze wiemy jaką mamy chemiczną żywność Unijną i jakie modyfikowane płody rolnicze. Tak więc ludzie z długoletnim stażem pracy powoli ubożeli i stawali się bezrobotnymi na skutek działań Unii i cichego przyzwolenia Polskiego Rządu. Konsekwencją doprowadzenia do upadku firm jest bezrobotny ubiegający się o zasiłek dla bezrobotnych w Urzędzie Pracy. A więc idzie taki 54-letni/a bezrobotny do UP, rejestruje się po raz pierwszy w życiu… i co słyszy? Ano to, że nie dostanie zasiłku bo jego firma padając na skutek rządowego przyzwolenia, nie płaciła całej wymaganej ustawowo wypłaty. A jak pracodawca miał płacić gdy nie miał z czego płacić, bo upadając liczył na to, że kryzys minie i jakoś jeszcze się wydźwignie. W takiej kryzysowej sytuacji logicznym działaniem jest ograniczanie wydatków a co za tym idzie redukcja etatów i zmniejszanie wymiaru pracy o połowę… kiedy i to nie pomaga trzeba ciąć wynagrodzenia pracownicze. Tymczasem UP prawdopodobnie wiedząc, że tak będzie, wprowadził nowy wymóg mówiący o tym, że nie dostanie zasiłku ten bezrobotny, który w ciągu ostatnich 18-tu miesięcy, 12-cie z nich nie pobierał wymaganej ustawowo minimalnej pensji! A jak miał pobierać kiedy nigdzie nie mógł znaleźć innego, stałego i bezpiecznego zatrudnienia! Trzymał się tedy kurczowo tego co miał i jak ostatni kretyn i naiwniak liczył razem z plajtującym pracodawcą na poprawę sytuacji firmy z którą był związany ponad 35 lat. W takiej sytuacji należałoby postawić pytanie: po jaką cholerę utrzymujemy takiego nieprzydatnego molocha…? Po kiego diabła UP istnieje skoro ludzie płacąc składki w dobrej wierze nie dostają za to żadnego wsparcia. Wyjątkowo wredną kpiną z obywatela jest obligowanie każdego pracującego do płacenia kilkadziesiąt lat składki na utrzymanie takiej instytucji, która w zamian nie da mu wsparcia tylko pozostawia go bez deklarowanej wcześniej pomocy… A więc wszyscy potraktowani w ten sposób płacący składki na UP, zbierzcie się do kupy, złóżcie obywatelskie nieposłuszeństwo… przestańcie płacić i wyślijcie Urząd Pracy na zasłużone bezrobocie… a najlepiej do wszystkich diabłów…!
Temat Urzędu Pracy oraz bezdusznych, oburzających przepisów wraca w naszych rozważaniach. Nigdy nie pomyślała bym, że spotka mnie coś takiego. Przepracowałam 32 lata, ostatnich 12 w niewielkiej firmie, która w wyniku kryzysu światowego 2 lata temu wpadła w poważne tarapaty. Zarówno kierownictwo jak i pracownicy byli zaangażowani bardzo emocjonalnie w ratowanie swoich stanowisk pracy - walczyliśmy do końca. Firma zatrudniała początkowo 70 osób w końcowym okresie ca. 20.
OdpowiedzUsuń20 osób miało za co żyć. Z powodu złej kondycji firmy zarabialiśmy niewiele ale... nie musieliśmy szwendać się po Urzędach Pracy żebrząc o zasiłki. Czy kogoś to obchodzi, widać nie. Zostaliśmy nawet za to ukarani, dlaczego? To proste - jeśli porzucili byśmy pracę w tej firmie i mówiąc brzydko mieli w nosie to czy przetrwa czy upadnie, czyli zachowali byśmy się jak szczury uciekające z tonącego okrętu wtedy dostali byśmy zasiłki bez problemu. Przepisy prawa pracy karzą jednak durnych lojalnych pracowników. W jaki sposób? Już wyjaśniam. Firma była w złej kondycji więc wypłacała pensje nie w pełnym wymiarze, po to żeby każdy coś dostał i miał za co żyć, czyli dzieliliśmy się tym co mieliśmy. Zalegaliśmy też ze składkami do ZUS-u i Funduszu Pracy. Potem do firmy wszedł Syndyk. Pozwalniał pracowników, którzy nie mogli nawet odebrać zaległych wynagrodzeń, ponieważ były one objęte postępowaniem upadłościowym. Przepisy prawa mówią, że Syndyk, w pierwszej kolejności pokrywa swoje koszty i pensję (bardzo dużą) a dopiero jak coś tam zostanie to ew. kapnie coś pracownikom i innym wierzycielom. Ale to odrębny temat. Po zgłoszeniu się do Urzędu Pracy dowiedziałam się, że zasiłek mi nie przysługuje. Powód: nie otrzymywałam (fizycznie) minimum krajowego co miesiąc, w ciągu 12 miesięcy spośród 18 wstecz, poza tym moja firma zalegała ze składkami więc nic mi się nie należy.
Tłumaczę więc pracownikowi z którym rozmawiałam, że składki od mojej, wcale nie małej dotąd pensji były odprowadzane przez 30 lat, że mam ciągłość pracy, że przecież to nie moja wina, że firma padła i nie miała z czego wypłacać pensji. Zapytałam również, gdzie logika i jakim prawem pracownik, który przepracował tylko 2 lata z minimalną krajową dostaje zasiłek a ja po tylu latach pracy zostaję tego zasiłku pozbawiona. Poza tym przecież wiadomo, że Ci, którzy pracują krótko są przeważnie młodzi, mają większe możliwości i szansę znaleźć nową pracę a jakie szanse mam ja 53 letnia kobieta?
Na to panienka w wieku mojego Syna stwierdziła, że gdybym dostawała zasiłek to wtedy byłby on większy ze względu na staż pracy. Cudownie - cóż za perfidia - mam się cieszyć z teoretycznej możliwości otrzymania zasiłku, którego nie mogę dostać. Nie chodzi już o to, że nie mam za co żyć ale o bezprawie, o krzywdzenie ludzi, którzy uczciwie i ciężko pracowali przez tyle lat, bogacąc Skarb Państwa. Chodzi o dyskryminację NAS pokolenia Solidarnościowego. Nasi Rodzice jakoś sobie radzą, mając nie za wielkie emerytury ale zawsze, wielu z nich już nie ma wśród nas więc "problem sam się rozwiązał". Nasze dzieci były już wychowywane w innym świecie, są bardziej przebojowe, odważne, miały zupełnie inny start życiowy, są gotowe na podjęcie walki o byt w tej nowej rzeczywistości. Nasze pokolenie 50 + dostawało cały czas w tyłek. Niektórym udało się przebić, wyjść obronną ręką, ale większość z nas jest na straconej pozycji tylko dlatego, że urodziliśmy się w nieodpowiednim czasie. Nikt nie zadba o nasze interesy jeśli sami tego nie zrobimy, jeśli nie zmusimy władz i urzędów państwowych do godnego traktowania ludzi z których żyją, którzy walczyli o Polskę ale z pewnością nie o taką Polskę.
Witam serdecznie..
OdpowiedzUsuńKrótko pisząc - jesteśmy dymani..
Janusz Korwin-Mikke ustawia pierwszą 10
w kategorii "Polityka i społeczeństwo"..
Tu napisałem jak:
http://weszsie.pinger.pl/
Ja już wysłałem skargę do organizatorów..
Mogę na Ciebie liczyć??
Patryk