Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

sobota, 28 sierpnia 2010

Sobota 28 sierpnia 2010

Serdecznym dzień dobry… w ten pochmurny, chłodny i smętny dzień, mam przyjemność powitać wszystkich moich czytaczy. Tak więc post, który dzisiaj napiszę będzie jakby kontynuacją poprzedniego, czyli o Narodowej nieustępliwości, zawziętości, zapalczywości i głupocie.
Bezustannie słyszę od znajomych, od sklepowych klientów i przypadkowych ludzi w zasadzie tylko dwa tematy. Jakby tego było jeszcze mało, w Necie i pocztach mailowych, tak jakby na przypieczętowanie tych pierwszych, oglądam różne kpiny na ciągle ten sam temat. Och! Jak bardo lubią Polacy babrać się w sprawach tak małej wagi. Och jak kochają Polacy w nieskończoność ciągnąć, powielać, wytykać i tarzać się w wyzwiskach pod adresem innych Rodaków!
Mianowicie chodzi o idiotyczne dowcipy o Kaczyńskich wraz z całym PiS-em. Kim są Kaczyńscy, że poświęca się im tyle czasu i energii…? Od czasów obalenia komuny żaden inny polityk nie doczekał się tylu zniewag, obelg i wszelkiej maści złośliwych dowcipów co obaj Kaczyńscy…!
Drugi temat jest jakby przeciwieństwem pierwszego i dotyczy narzekania, pomstowania i urągania tym, którzy głosowali i są za obozem Tuska i Komorowskiego. Jak wiemy pierwsze dni urzędowania Komorowskiego zaowocowały podniesieniem podatku VAT … a co za tym idzie podwyżką cen wszystkich towarów, usług, paliw i transportu. Kolejnym krokiem jaki godzi w wyborców Komorowskiego i nie tylko jego, jest podwyższenie progu przejścia na emeryturę do wieku 67 lat. (Różne źródła podają, że ta ustawa ma wejść w życie w przyszłym roku). Trzecie pociągnięcie przywala w najbiedniejszych emerytów, którzy aby jakoś żyć dorabiają na całych albo częściach etatów do nędznych groszy jakie dostają za lata ciężkiej pracy. To rozporządzenie mówi o niemożności pobierania emerytury i jednocześnie pensji za dodatkowy etat lub jego część. Kto jest w takim układzie musi zrezygnować z wynagrodzenia za pracę lub oddać ZUS-owi emeryturę. Zadziwiające jest zachowanie i milczenie wszelkich krzykaczy, którzy w przypadku wydania takiej ustawy przez Kaczyńskich, rozszarpali by ich i zjedli żywcem na śniadanie!!!
Ostatnio dochodzą do moich uszu głosy, że winę za zadymy z krzyżem przed Pałacem Namiestnikowskim ponosi sam Kaczyński! Będąc obiektywnym człowiekiem, zastanawiam się czy to prawda, czy kolejna prowokacja, bo jak dotąd nikt jeszcze nie przedstawił konkretnych dowodów na to, że Kaczyński nawołuje, czy nakazuje członkom swojej partii by okupowali plac przed Pałacem.
A może to obóz PO zmontował prowokacje z krzyżem by właśnie obciążyć winą za taki stan rzeczy Kaczyńskiego?! Wszystko w naszym kraju jest możliwe… więc czemu ta wersja miałaby być nierealna.
Kilka tygodni próbowałem zrozumieć zjawisko pielęgnowania narzędzia kaźni jakim jest krzyż i o jaki toczy się od kilku tygodni niemal wojna domowa. Z punktu widzenia promieniowania przedmiotów, coś co jest przesiąknięte energią cierpienia, męki i śmierci jest zdecydowanie szkodliwe dla istot zdrowych i żywych. Działa tak jak talizman czy amulet, który jest naładowany jakąś energią, który przyciąga konkretny rodzaj energii. Ta energia oddziałuje potem na innych ludzi właśnie w taki sposób do jakiego został ów przedmiot stworzony. Moim zdaniem takie przedmioty nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie roślin, zwierząt i ludzi pragnących żyć spokojnie, w zdrowiu i szczęściu. Po głębszej analizie powstało we mnie pytanie: Dlaczego nie pielęgnujemy innych, podobnych krzyżowi narzędzi tortur i śmierci. Co stoi na przeszkodzie, żeby takie przedmioty obrońcy krzyża, a więc narzędzia cierpienia, stawiali sobie w ogrodach przydomowych albo nawet w sypialniach własnych domów rodzinnych…? Wreszcie chcę uzmysłowić ograniczonym w realnym i wielowątkowym myśleniu ludziom, że szubienica do wieszania i odbierania życia jest takim samym energetycznie przedmiotem co krzyż… dlaczego więc nie stawiamy sobie na ulicach, albo w domach mieszkalnych czy pachnących ogrodach szubienic, albo krzeseł do garotowania skazańców. Można by i z gilotyny zrobić pomnik … czy przedmiot kultu i ubóstwiania… a czemu by NIE! Wszak jesteśmy Narodem cierpiętników, nienawistnych fanatyków religijnych i dziwaków…!

czwartek, 19 sierpnia 2010

Czwartek 19 lipca 2010

Minęło kilkanaście kolejnych dni, a afera krzyżowa trwa nadal. Niby trochę ucichła… bo część oszołomów religijnych łaskawie pozwoliła się wynieść spod Pałacu Prezydenckiego, a inna grupa tych samych dewotów kościelnych… pewnie ze strachu przed działaniem Policji i Straży Miejskiej, sama odeszła na bezpieczną odległość i stamtąd pyszczyła w stronę sił porządkowych. Zadziwiający jest ten nasz (odnosząc to zdanie do tej i podobnych grup ludzi, napiszę celowo z małej litery) naród! Zadziwiająca pobłażliwość grupy rządzącej przerosła moje i jak się domyślam wielu innych ludzi wyobrażenia o konieczności oszczędzania pieniędzy podatnika wobec kryzysu i wielkiego bezrobocia w Państwie. Chyba tylko bezmózgowiec nie wie, że tak długo trwający zamęt przed reprezentacyjnym budynkiem struktury państwowej kosztuje krocie wydawane z dziurawego budżetu Państwa. Dzienne wydatki na służby zapewniające bezpieczeństwo miastu i gabinetowi Prezydenta Państwa rosną w dziesiątki tysięcy złotych. Mimo to pielęgnuje się i oszczędza tych, którzy sprzeniewierzają nasze podatki. Widząc taki stan rzeczy zastanawiałem się czy taka akcja nie jest celowo generowana jako prowokacja bijąca konkretnie w obóz byłego prezydenta. Śmiech mnie ogarnia na samą myśl, że to może być prawdopodobne. Wręcz nie pojmuję, czego tak bardzo boją się przeciwnicy Kaczyńskiego? Co mają za skórą, że przez całe lata zwalczają Go i jemu podobnie myślących ludzi. Czy narobili tyle machlojek, że można wielu z nich pociągnąć do odpowiedzialności karnej? Czy może żaden z przedstawicieli innej frakcji politycznej nie wie, że mimo opozycyjnych grup politycznych, trzeba zawsze i wszędzie działać wespół i dla dobra Polski, i każdego obywatela naszego Kraju!
Zawsze staram się postrzegać wszystko co mnie otacza w sposób sprawiedliwy i obiektywny, i jeśli widzę, że coś nielogicznego i dziwnego dzieje się obok mnie, próbuję to zrozumieć. Nie jestem zagorzałym wyznawcą żadnej z obecnie istniejących frakcji politycznych, ale nie mogę się zgodzić z nagonką, zajadłością i wręcz obsesyjną nienawiścią wyrażaną w kierunku Kaczyńskich, PiS-u, jak również jakiejkolwiek innej partii. Oglądając w Necie i słysząc debilne dowcipy pod adresem byłego Prezydenta, Premiera i wielu innych zasłużonych dla Kraju i Polskiej Demokracji działaczy politycznych, mam wielki niesmak i czuję wstręt do tych wszystkich, którzy nie wiedząc o co w tej całej żenującej nagonce chodzi, powielają bezmyślnie zasłyszane i najczęściej nieprawdziwe kalumnie. Starając się uzmysłowić prawdę takiemu „krzewicielowi” obrzydliwych dowcipów, zadaję mu pytanie: A co takiego złego zrobił któryś z Kaczyńskich…? I co się dzieje…? Ano konsternacja, zdziwienie i niedowierzanie, że ktoś miast podzielać jego głupkowaty śmiech, zadał takie oczywiste i proste pytanie. W odpowiedzi słyszę: Jest mały i nie pasuje na Prezydenta… Jest arogancki, pewny siebie i nieustępliwy… no i jest homoseksualistą! A jaki ma być Prezydent…? Wysoki, miły i uległy? Może taki, który nie ma własnego zdania i ulega presji obcych krajów? Tylu jest kurdupli w rządzie a mimo to nikt na ich temat nic złego nie wypowiada! Niskiego wzrostu jest Pan Boni, ex-prezydent Kwaśniewski, obecny Prezydent Komorowski i wielu, wielu innych. Czy Napoleonowi niski wzrost przeszkadzał zostać Cesarzem? Jeśli niski wzrost i ostrzej wypowiadane słowa są tak wielką przeszkodą w piastowani Urzędu Prezydenckiego to dlaczego został nim P. Komorowski, Kwaśniewski nawet dwie kadencje… czy sam Wałęsa, który do olbrzymów się nie zalicza. Oj ludzie, ludzie… cuda w tej Polskiej budzie. Gdybyście tak swoją pracę, wysiłek i energię jaką marnujecie w celu skłócania, szkalowania, utrudniania, marnotrawienia dobra społecznego i stawianiu co rusz nowych pomników byle krzykaczowi, spożytkowali na rzecz budowy i dobrobytu naszego Kraju… zaiste bylibyśmy największą potęgą świata!!! I tu zachęcam do ciągłego czytania mojego wiersza: „Zbawczy rzepak”. Do następnego razu.

piątek, 6 sierpnia 2010

Piątek 06 sierpnia 2010

Ujmując rzecz najdelikatniej jak tylko potrafię, muszę stwierdzić, że jesteśmy bardzo dziwnym Narodem! Od kilku dni telewizja pokazuje nam trwającą od dłuższego czasu bitwę o krzyż, który został postawiony przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie przy ulicy Krakowskie Przedmieście. Akcja ta została zainicjowana w związku z katastrofą lotniczą w Smoleńsku, w której zginęło ok. stu osób mniej lub więcej powiązanych z Rządem naszego Kraju. Do stanowczego, przyjmującego niemal formę regularnej bitwy protestu stanęło… (sam nie wiem jak by najtrafniej nazwać tych ludzi)… kilkudziesięciu wyznawców chrześcijaństwa… a może fanatyków wiary chrześcijańskiej, może prowokatorów, a może oszołomów i dewotów, którzy sami nie wiedzą czego tak naprawdę chcą. Chociaż z relacji telewizyjnej widać bardzo dokładnie czego chcą. Opierając się na materiale telewizyjnym, widzę grupkę pełnych agresji ludzi, którzy chcą zamętu, zamieszania, bijatyki. Z ust tych fanatycznych chrześcijan sączy się złość, nienawiść i padają wyzwiska pod adresem harcerzy, funkcjonariuszy mundurowych ze Straży Miejskiej i wielu innych ludzi próbujących przenieść zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami obiekt sporu (krzyż) do kościoła św. Anny, gdzie miał być umieszczony docelowo. Przysłuchując się wrzeszczącej tłuszczy słyszę jak jakiś, na moje oko 70-cio letni wyznawca wartości chrześcijańskich… a więc krzewiciel miłości do bliźniego i tolerancji do wszystkiego co nas otacza, wrzeszczy i wyzywa harcerzy od gierkowskich komunistów! Dzieciaki mają zaledwie 12-15 lat i o komunistach wiedzą tyle ile nauczyli się na lekcji historii. Następnie kamera pokazuje zdesperowaną i wrzeszczącą dewotkę, która z pianą na ustach straszy, że w obronie pozostawienia krzyża przed Pałacem Namiestnikowskim, publicznie odbierze sobie życie. Potem próbując powiesić się na cienkiej tasiemce… czy też (nie widać dokładnie) gumce od majtek robi publiczną szopkę! Pytam sam siebie: kim są ci ludzie… i o co im wszystkim chodzi…? Czy to wyznaniowi pozerzy, którzy publicznie mienią się być chrześcijanami…? A może to cała wiara chrześcijańska jest do bani bo od niepamiętnych czasów, miast miłosierdzia Bożego, propaguje nienawiść inno-wyznaniową, przemoc, masowe mordy za czasów św. Inkwizycji, która topiła publicznie „czarownice” i wyrzynała w pień całe narody „pogan” czyli ludy, które wyznawały inaczej przedstawianą niż chrześcijańska wiarę. Biorąc pod uwagę agresywne i pełne nienawiści zachowanie w stosunku do bliźniego tych „obrońców krzyża” uważam, że na 100% nie są wyznawcami nauk Jezusa! W tym przypadku doskonale sprawdza się stara maksyma: Modli się pod figurą a diabła nosi za skórą! Z mojego punktu widzenia ci ludzie, za cichą aprobatą kleru, ubliżają i ośmieszają prawdziwych wyznawców nauk Chrystusa! Polacy jednak uwielbiają narzędzie męczeńskie jakim jest krzyż. Kolekcjonując i hołubiąc symboliczne narzędzie na którym w zamierzchłych czasach nagminnie torturowano i doprowadzano do śmierci w sposób szczególnie męczeński istoty ludzkie. Sądzę, że takim działaniem niejako prowokujemy zły los do nieszczęścia. Może właśnie dlatego że ludzie otaczają się przyrządami emanującymi energię śmierci, ginie tyle istot żywych! Jakby nie wystarczyło krzyży w Kościołach, ludzie otaczają się i stawiają je wszędzie gdzie tylko się da. Na drogach, w rowach gdzie zginęli tragicznie nierozważni, albo pijani kierowcy. Na budynkach, w szkołach i urzędach państwowych. Krzyże wiszą w samochodach, dyndają na przednich szybach, tuż przed nosami kierowców i tym samym absorbują, i rozpraszają ciągłym ruchem uwagę osób, które powinny skupić się na tym co się dzieje na drodze. To jakieś niepojęte i niewiele mające wspólnego z prawdziwą wiarą w Boga szaleństwo. Może najwyższy czas aby zastanowić się nad tym bądź co bądź problemem… i pójść za przykładem takiego kraju jakim jest wielowyznaniowe USA, w którym nie wolno publicznie nawoływać do religii, ani manifestować jakiegokolwiek wyznania religijnego publicznie… bowiem obraża to i godzi w inno-wyznaniowe grupy, jak i tych którzy mają ateistyczny punkt widzenia wiary… A kto nie podporządkowuje się tym zaleceniom zostaje aresztowany i doprowadzony przed majestat sądu. Poza tym należy wziąć pod uwagę statystyki… i tak w naszym kraju za głęboko wierzących podaje się wcale nie taka znowu wielka ilość wyznawców. Cytując za Katolicką Agencja Informacyjną, za osoby głęboko wierzące uważało się w 1991 r. - 10 proc. wiernych, w 1998 r. - 16, 7 proc, a w 2002 r. 19, 8 proc. Reszta społeczeństwa to inne wyznania, ateiści i katolicy wierzący nieco inaczej… Wniosek z tego płynie taki, że w kraju demokratycznym nie powinno się narzucać żadnych wyznań… a szczególnie faszerować publicznie doktrynami religijnymi wbrew naszej woli bo godzi to w nasze dobro i przekonania inne niż te choćby i wyznawane przez większość rodaków.
Życząc sobie i całemu Narodowi mądrości i tolerancji, żegnam się aż do następnego razu.