Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

niedziela, 13 lutego 2022

Kuracja na łysienie

       Żeby wszystko było jasne bohater opo­wiadania Franek Kiszkiewicz był wysokim mężczyzną o proporcjonalnej do swojego wzrostu wadze ciała i ciepłym spojrzeniu. Był w dojrzałym wieku ale w pełni spraw­nym i ruchliwym faciem co sprawiało, że otoczenie mylnie odbierało go o wiele mło­dziej niż był w rzeczywistości. Nosił się luź­no, raczej sportowo, bez szpanu i wszech panującego blichtru bo lubił pełny luz i nie­skrępowanie ludzkimi normami mody. Nie znosił krawatu, garnituru i tłocznych przy­jęć na których uczestnicy miast się bawić i relaksować z wielką przyjemnością obgady­wali jeden drugiego. Lepiej niż służby spe­cjalne lustrowali się wzajemnie i po wyglą­dzie zewnętrznym oceniali, i szufladkowali kto kim i jakim jest. Ten ma spodnie za krótkie, tamten koszulę dziwnie graniastą.

Ten szczupły ma na szyi zawiązaną apasz­kę…bo kto dzisiaj nosi apaszkę plotkarze rozpytywali się wzajemnie. Któryś śmieje się jak szympans chociaż krytykujący nigdy nie widział jak naprawdę i czy w ogóle szympan­sy się śmieją. Jeszcze inny chodzi jak kocz­kodan… a jak do cholery chodzi koczkodan? Na dwóch kończynach czy na czterech… a może tylko skacze po gałęziach tropikalnych drzew i ma w dupie chodzenie? Tak napraw­dę dziewięćdziesiąt procent obecnych na przyjęciu osób nigdy nie widziało szympansa ani koczkodana więc w jaki sposób ma da­wać trafne uwagi jak takie zwierzaki się po­ruszają. Sąsiadka z czwartego piętra jest za chuda i nie ma porządnych cycków. A ta z parteru jest puszczalska i ubiera się jak idiotka… to znaczy jak bo ja osobiście nie mam pojęcia jak ubiera się idiotka. Pstroka­to czy zbyt kolorowo, ma kieckę z małym de­koltem czy zbyt dużym. A może nosi się po swojemu a nie tak jak wszystkie plotkujące kobiety. Myślę sobie, że to nie takie proste. Żeby to trafnie rozszyfrować trzeba zapytać jakiejś obgadywanej, bogu ducha winnej idiotki, mieszkającej w pobliżu gromady na­łogowych plotkarzy.

Jak każdy człowiek na świecie Franek miał swoje lęki, wątpliwości i rozważania ale nie należał do osób strachliwych i aseku­ranckich. Włosy na jego głowie, niegdyś buj­ne, wiekiem znacznie już przerzedzone, z lekkim startem, czyli łysiną czołową. Jako jeden z niewielu facetów nie miał z tym pro­blemu jednak bez dwóch zdań wolałby daw­ną gęstą czuprynę niż obecnie rzadki i wiot­ki porost czaszki. Nie obawiał się innych lu­dzi o agresywnym charakterze ani luźno bie­gających po ziemi udomowionych czy dzi­kich, leśnych zwierząt. Nie bał się ryzyka związanego z życiem ani kobiet o apodyk­tycznym usposobieniu do płci przeciwnej. Jako doświadczony życiowo człowiek, potra­fił mądrymi posunięciami unikać zbędnego ryzyka zawodowego i życiowego. Wychodził z założenia, że nie trzeba losu kusić i pchać się przed przysłowiowy szereg czyli prosto w paszczę niechcianych i niemile odbieranych zdarzeń. Nie zawsze ta taktyka sprawdzała się bo życie kieruje się własnymi prawami i czasami doświadczało Franka dość boleśni i podle. Nie miało to większego wpływu na jego psychikę bo wszystkie zdarzenia jakich doświadczał brał jako nauki wzmacniające jego osobowość i duszę. To z kolei pozwalało mu raczej bezboleśnie przechodzić przez życie a ściślej mówiąc zaliczać spokojnie jego kolejne etapy. Będąc w domu uwielbiał spokój i ciszę, które dawały mu czas i dobry klimat do rozważań, i relaksacji. Dlatego nie oglądał telewizji bo uważał, że z niej płynie wszelkiego rodzaju zło, wyzysk ludzi przez ludzi i agresja do wszystkiego co nas otacza.

Czasami jednak, zwłaszcza wieczorem włączał odbiornik telewizyjny aby obejrzeć jakiś geograficzny albo naukowy program. Te jednak nie były wolne od nachalnych i natrętnych reklam co wkurzało go do łez bo przecież nie płacił abonamentu po to aby oglądać szkodliwe reklamy. Jednak chcąc oglądać programy, które lubi musiał je po prostu znosić. Pod względem technicznym dzielił reklamy na dwie grupy. Pierwsza wyskakująca na ekranie co pół godziny i trwająca na ogól dziesięć minut i druga po­jawiająca się w najciekawszych momentach co piętnaście minut ale trwająca zdecydowa­nie krócej bo około pięciu minut. Żadnej for­my nie akceptował i nigdy nie mógł zdecydo­wać, którą z narzuconej konieczności woli. Nigdy nie zdarzało się aby cierpliwie wytrzy­mał czas prezentowanej reklamy do końca dlatego wymyślił sobie, że będzie przerzucał oglądany program telewizyjny na inny i w ten sposób przetrzyma ten moment bezbole­śnie. Niestety zastosowany sposób zawiódł ponieważ na innych programach, w tym sa­mym czasie, także nadawali reklamy! Zupeł­nie jakby wszyscy operatorzy się zmówili przeciwko niemu - koszmar. Wobec powyż­szego czas reklamy wykorzystywał w kuchni na zrobienie sobie herbaty, tylko ile razy można robić herbatę kiedy reklamy wyska­kują co pół godziny, albo co piętnaście mi­nut? Chcąc nie chcąc nauczył się nie zwra­cać na nie uwagi i w tym czasie, najczęściej bezmyślnie gapił się w ekran nie najnowsze­go już telewizora. Zdarzało się bardzo rzad­ko, że czasami coś z reklam docierało do jego świadomości i tak było tym razem. A mianowicie zanim zobaczył najpierw usły­szał o „rewelacyjnym” środku, który rzeko­mo powoduje szybką regenerację i rewela­cyjny odrost pogubionych wcześniej włosów z łysiejącej łepetynie. Skupił uwagę na tej niebywałej, wręcz sensacyjnej wieści i zaczął się uważniej wsłuchiwać w możliwości tego „fantastycznego” cuda o nazwie „Biotebal”.

Reklamowy specyfik brzmiał dość intere­sująco ale Franek nauczony przykrym do­świadczeniem wiedział, że na ogół wszystko z reklam jest mocno naciągane, przerekla-mowane i niewiele warte toteż nie podniecał się tą sensacją zbyt mocno. Prawem serii kilka dni z rzędu reklamowy Biotebal dźgał go w uszy i w oczy aż wzbudził w nim zacie­kawienie i nadzieję. W końcu pomyślał: ku­pił nie kupił, nie wiele straci gdy spróbuje zjeść kilka tabletek na porost włosów. Doj­rzawszy do podjęcia ryzyka, ubrał się, wy­szedł z domu i skierował do najbliższej apte­ki. Dotarłszy do celu wszedł do środka po czym wyczerpująco wypytał aptekarkę o skuteczność specyfiku i cenę. Pani wyjaśniła dokładnie i przekonywająco, że prawdą jest odrastanie i regeneracja wątłych włosów, jednocześnie poinformowała o dość wysokiej cenie preparatu. Wyjaśniła także, że kuracja powinna mieć dłuższy zakres czasowy po-nieważ przyjęcie jednego opakowania leku nie wiele pomoże. Jednocześnie zasugerowa­ła, że widoczne efekty w leczeniu nastąpią dopiero po przyjęciu minimum czterech opa-kowań tego specyfiku. Oswoiwszy się z info-rmacją Franek postanowił zakupić jedno opakowanie i spróbować na własnej osobie co z tego wyniknie. Wróciwszy do domu za­poznał się z treścią ulotki opisującej właści­wości stosowania leku i zgodnie z zalecenia­mi farmakologów rozpoczął przyjmowanie magicznego Biotebalu. Czas dość szybko płynął, „cudownych„ tabletek ubywało aż wreszcie Franek zjadł wszystkie i niczego wyrastającego na głowie nie zobaczył. Lekko poirytowany brakiem reakcji, przypomniał sobie prorocze słowa aptekarki na temat przyjmowania większej ilości rzeczonego leku. Krótko wahał się czy wchodzić głębiej w niepewną kurację i kupić następne opa­kowanie czy zrezygnować z powodu braku ewidentnie widocznych efektów na jego gło­wie. W końcu doszedł do wnioski: skoro już zapłacił za pierwszą partię „leku” podejmie kontynuację dalszej terapii, a potem zobaczy czy zdała się psu na budę czy przyniosła za­chwalany w reklamie, pozytywny efekt. Ba nawet sobie wyobraził bujną czuprynę na ły­sych startach i czubku czaszki. Z wolna podszedł do lustra, zaczesał to co na jego głowie jeszcze zostało ale przerzedzona ilość włosów nie bardzo chciała się dobrze po­układać. Przy czesaniu włosy układały się w pasemka między którymi prześwitywała bia­ła skóra. Po kilku próbach odłożył grzebień na swoje miejsce i skarcił się za swoją próż­ność:

- Chłopie co z tobą, odbiło ci czy co!? Sto­isz przed lustrem jak baba i kombinujesz jak koń pod górę.

- A tam zaraz odbiło – odpowiedział sam sobie.

- Przecież nie ma nic złego w tym, że chciałbym mieć gęściejszą fryzurę.

- No nie ma, ale matka natura ma swoje prawa i etapy, a łysienie jest jak najbardziej naturalne – rozpoczął zbędny dialog sam ze sobą.

- Niby tak, jednak musisz przyznać, że każdy facet żyjący na ziemi chciałby ładniej wyglądać niż łysy i pomarszczony grzyb.

- Co z tobą? Straciłeś pokorę i akceptację nieuchronnego przemijania?

- A tak jakoś mnie naszło ale to nie zmie­nia postaci rzeczy, że dalsza kuracja będzie.

- Ok. Idź i trać pieniądze na darmo – ode­zwała się racjonalna natura.

- Skoro już wydałem kasę na pierwszą turę to wydam na resztę. Przynajmniej do­wiem się czy ten reklamowany specyfik dzia­ła tak jak go reklamują.

- A tam działa… kolejny przekręt farma­kologicznych przekrętasów.

- Mów sobie co chcesz, idę do apteki i już.

I poszedł. Kupił trzy opakowania aby po spożyciu drugiego nie musiał lecieć po trze­cie i czwarte. Wrócił do domu z mieszanymi uczuciami ale skoro dokonał zakupu, teraz nie ma już odwrotu. Zażyje wszystkie tablet­ki i będzie się cieszył bujną czupryną. Oj nie bójcie się, nie połknie wszystkich naraz tyl­ko będzie przyjmował zgodnie z zaleceniami spisanymi na ulotce leku. No i kontynuował reklamową kurację przez kilka miesięcy nie omieszkując co kilka dni zerkać w lustro.

Zerkał, przyglądał się swoim bezwłosym startom na głowie i niczego dostrzec nie zdo­łał ale zauważył i to dość wyraźnie bujniej­sze i dłuższe owłosienie na torsie i miej­scach łonowych. Brzuch, okolice pępka i pod nim także były pokryte ciemnym, i buj­nym zarostem. Co do cholery? To włosy na głowie miały mi odrosnąć a nie tam gdzie ich nie potrzebuję, gdzie są mi obojętne.

- Jak ja z tym futrem wyglądam – warknął do lustra Franek.

- Wyglądam jak jaskiniowiec z tym owło­sieniem klaty i reszty ciała a łepetyna dalej łysa i przerzedzona jak sito!

- A nie mówiłem? Nie przestrzegałem usły­szał głos swojego wnętrza.

- Mówiłeś, mówiłeś więc teraz mądralo powiedz mi co z tą sierścią zrobić?

- Weź kuracje na łysienie hi hi hi – Franek usłyszał szyderczy śmiech samego siebie….

Bogdan A. Chmielewski

Bogdanówka dn. 13.02.2022

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz