Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

środa, 25 kwietnia 2012

Zapomniany Świat


Kilka dni temu na festynie folklorystycznym w Okuniewie poznałem pewnego z wyglądu niepozornego człowieka.  Na oko miał nieco ponad 60 lat. Był szczupłej sylwetki, która nie wykazywała zmęczenia życiem. Z mądrej twarzy spoglądały  na świat niebieskie oczy, a tuż nad nimi przystrzyżone włosy kładły się w  starannie uczesaną kombinację. Całości wizerunku dopełniał niewielkich rozmiarów nos  z umiejscowionym poniżej siwym zarostem, przyciętej  krótko brody. Wydawać by się mogło, że stanęliśmy naprzeciw siebie całkiem przypadkowo, ale czy rzeczywiście przypadkowo? Czy może spotkaliśmy się na zasadzie podobne przyciąga podobne. On kolekcjoner, czy raczej wieloletni ciułacz i zbieracz sprzętów domowych, zardzewiałych maszyn i przeróżnych reliktów technicznych. Dla zwykłego człowieka świat zapomniany, ale  jak za dotknięciem czarodziejskiej  różdżki przeniesionych z przeszłości w czasy obecne. I w takiej oto scenerii stanęliśmy naprzeciw siebie: Ja przeciwnik niszczenia, poeta  i prozaik faktu, a więc człowiek który ma wrażliwą duszę, On prawdziwy dinozaur, miłośnik kultury, wręcz pasjonat chroniący dorobek pradziadów przed zapomnieniem… Ja poszukiwacz prawdy,  zdecydowany przeciwnik wojen, agresji i jakkolwiek rozumianej przemocy,  On chłop, który kocha i szanuje ziemię po której stąpają jego stopy wraz z wszystkim co na niej żyje. Ja przeciwnik głupoty i celowego, czy jak kto woli bezmyślnego niszczenia Środowiska w którym żyjemy. On spokojny, zrównoważony… niewątpliwy patriota miłujący swoją ojcowiznę i Ojczyznę. Ja z mocno zapuszczonymi korzeniami  w naszym Kraju jestem za poszanowaniem tradycji  i kultury naszych niejednokrotnie znamienitych przodków, ale i tych mniej znanych z kart historii, On cichy, zamyślony i samotny, doceniający tych zwykłych ludzi, którzy poprzez całe swoje życie i obyczaje tworzyli kulturę regionalną i ogólno Krajową. Czy się to nowoczesnemu światu podoba czy nie to przecież ich znojne, czasem skromne życie, praca, styl, rozwój duchowy i techniczny sprawiły, że jesteśmy tu i teraz, w takim a nie innym miejscu więc dlaczego kolejne, zwłaszcza młode pokolenia nie szanują swoich przodków tylko dopuszczają do zapomnienia i do zatracenia tego co w spadku po  nich otrzymały? Moim zdaniem dlatego, że  dla dzisiejszego Świata zostały wykreowane inne wartości. Bezustanny pęd, wyzysk w każdym temacie, wynaturzenie materialne i egoizm zrobiły swoje. Miarą współczesnego człowieka już nie jest Bóg Honor Ojczyzna tylko stan posiadania, agresja, zazdrość, cynizm, brak miłości, brak empatii i poczucia solidarności z innymi ludźmi.
Leon P. i jemu podobni ciągle żyją zgodnie z wartościami przodków. Dla nich stare wartości nie straciły na randze więc ciągle są aktualne.  Nie dbają o dobrobyt, wysoko przetworzone pokarmy, nowoczesny sprzęt RTV, bajeranckie telefony komórkowe, wspaniałe samochody i budynki. Leon P. na swojej posesji stworzył swój dawny świat… Jemu hołdując, mieszka w spartańskich warunkach w stuletniej chacie, w której prócz  książek, butli gazowej i elektrycznego czajnika nie ma nic co by przypominało świat ludzi miejskich. Ludzi, którzy w porównaniu z nim żyją w przepychu… Klimaty Tych tak odmiennych światów są niesamowicie różne. W jednym przypadku surowe aż do bólu warunki życia i skromność która dla człowieka z miasta jest niewyobrażalna, a w drugim nowoczesność, przepych, wspaniałe meble, elektro sprzęt ułatwiający pracę w kuchni, plazmowe telewizory wielkie  na pół ściany, wysokie rachunki do płacenia i błysk na terakotowych podłogach przy którym czujemy się niewolnikami czystości, który sprawia, że nie czujemy się swobodnie.  U Leona  odczuwa się całkowitą wolność, niczym nieskrępowaną swobodę i jedność z naturą. To coś niesamowicie przyjemnego… chodzić bez obawy, że zarysuję gumowym obcasem błyszcząca płytkę podłogową… Dzięki zaproszeniu mnie do tego świata  mogłem chodzić  wśród tych staroci, oglądać zapomniane już przez wszystkich ludzi miasta przedmioty i w pamięci przywoływać do życia gajówkę mojego dziadka… w niej nawet energii elektrycznej nie było… był za to żuraw przy studni taki sam jak u Leona i kryta słomą chata z sosnowego bala… jakby ta sama… 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Idą Święta, choć po Świętach


Idą święta

Choć pogoda szara w barwie,
Wielkiej Nocy dziś przedsionek,
Zieleń trawy jakaś marna…
I nie widać w niej biedronek.

Wzdłuż bazarku ciżba wielka,
Handel kwitnie, że o rety,
Oprócz kiełbas, jajek, chleba,
Popyt rośnie na gadżety…

Tutaj bazie rozczochrane,
Tam zaś kosze z kurczakami,
Zgięty starzec chrypiąc nęci,
Cukrowymi barankami.

Obok niego babcia siwa,
Trzyma palmy w drżącej dłoni,
Daj dwa złote mości panie,
A los szczęściem Ci się skłoni.

Aż tu nagle, zza straganu,
Miejskiej Straży mundur czarny,
Handlujących bez zezwoleń,
Czeka przy nich żywot marny.

Już dorwali babcię z palmą,
W areszt idzie kosz kurczaków,
Zając chyży, Wielkanocny,
Ukrył uszy wśród buraków.

Po nim dziadek od baranków,
Zbiera mądre pouczenia…
Toć nie ważna bieda starca,
Tylko rajców zarządzenia.

Oj… głupoto ludzka, butna,
Zmień oblicze na współczucie,
Jeśli tego nie potrafisz…
Daj się stopić w miejskiej hucie.

Baran z cukru wytopiony,
Daje słodycz i łaknienie…
Zaś barany w ludzkiej skórze,
Bez wątpienia – obrzydzenie.


Bogdan A. Chmielewski
Warszawa dnia 07.04.2012




sobota, 7 kwietnia 2012

Kolejne święta

Wydawać by się mogło... ot kolejne święta, a zaraz po nich szara codzienność i liczymy miesiące do Świąt grudniowych itd.We mnie osobiście Święta wywołują zadumę i refleksje nad tym co było, a czego już nie ma. Jeśli można tak powiedzieć, zaliczyłem już tych Świąt kilkadziesiąt. Najpierw jako dziecko gdy tak naprawdę ten okres był postrzegany jako pora otrzymywania prezentów, słodyczy, orientalnych owoców, lepszego jedzenia i całej rodziny za stołem. Potem wyrosłem, wydoroślałem, zmienił się wizerunek świąt i już z własną żoną Święta zaczęły kojarzyć się z wartościami duchowymi,z wydatkami, zwiększoną pracą w domu. Minęło kilkanaście lat i teraz nie ma już moich rodziców, otrzymywanych z matki rąk pomarańczy owiniętych w takie kolorowe serwetki. Słodycze są ale liczymy kalorie, cholesterol, cukier i w zasadzie nie zjadamy ich z takim wielkim apetytem jak w dzieciństwie. Nasze dzieci mają swoje dzieci więc dzielą czas dla rodziców żony, męża i dla siebie. Wszystko uległo zmianie. Nie gonimy za towarami. Pomarańczy co prawda bez serwetek leżą całe tony, słodyczy z wszystkich krajów świata ile tylko dusza zapragnie, a klimat? Niestety komercja, reklamy, przepych i twardy materializm. Rodzina niby się spotyka, ale każdy ukradkiem zerka na zegarek i myśli żeby jak najprędzej zaliczyć tą uroczystość rodzinną i wrócić do domu. Tam oczywiście usiąść do komputera i z tym bezdusznym draniem marnować to co jest najpiękniejsze... miłość, wyrozumiałość i uczucia najcenniejszych ludzi jakich mamy - ojca, matki, babci, dziadka... Dopiero kiedy odejdą bezpowrotnie zaczynamy wspominać i doceniać tych wspaniałych ludzi... Na zakończenie zaprezentuję Wam mój napisany dzisiaj wiersz Świąteczny... oto on: Niestety wiersza nie mogę umieścić w jego napisanej formie bo wraz z nowym interfejsem stało się to niemożliwe. Czyniłem kilka prób i za każdym razem mój zwrotkowy wiersz był zamieszczany jak proza... czyli jednym ciągiem. W takiej formie nie mogę go opublikować dlatego zrezygnowałem z umieszczenia go tutaj... uffff po kilku dniach udało się zamieścić wiersz  w dobrej formie... jest powyżej... zapraszam i pozdrawiam