Dykcja w opałach
Gdy doskwierał drobny deszczyk,
Brzdąc szusował szosą szparko,
W bez harmonii szumu szkwału,
Ktoś szorował szybę tarką,
Uszczypliwy tatuś szkraba,
Niczym szpetny tromtadrata,
Szczekał szczerząc szarą paszczę
Jak obleśnie lśniąca szmata,
Chciała imponderabilia,
Zmierzyć szepty na rzeszocie,
Lecz rzeszoto poszarzało,
Wisząc na szczerbatym płocie.
Sfrunął szczygieł z dachu szczytu
Do rzekotki drzewnej żabki,
Starmosili liść czeremchy,
Bez szacunku dla szczypawki,
Po zroszonej rosą trawie,
Troglodyta hasa w chaszczu,
Niczym strach wróblowych harcy
W poszarpanym czasem płaszczu,
Zaś pod strzechą starych czasów,
Mistrz szmaciarzy dręczy skrzypce,
Rak wrzucony w wrzątek strawy,
W mig, szeroko rozwarł szczypce,
Piszczy niczym źdźbło burleski,
Jak dzierlatka twarz rumieni,
Niczym liście jarzębiny
Tracąc życie przy jesieni,
Tak doczesne mija życie,
Wznosząc lament przed ołtarze,
Wciąż złorzecząc w łzach lamentu,
Ludzie jęczą gdy los karze…
Bogdan A. Chmielewski
Bogdanówka dn 02.05.2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz