Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

sobota, 10 lutego 2018

Ach ta starość

Ach ta starość

Wyszedłem na spacer,
W kolanach mi chrupie,
Och jakie to szczęście,
Że nie chrupie w dupie,

Gdyby mi chrupało
Tam gdzie wyżej piszę
Musiałbym montować
Tłumiącą głos dyszę,

Podziwiam świat piękny,
Ale widzę marnie…
Zachwycony pięknem
Wlazłem wprost w latarnie.

Kapelusz mi sfrunął
Guzem przestraszony,
Opadły mi w spodniach
Luźne kalesony…

Podciągam je tedy
Aż na splot słoneczny,
Dziewczyny się śmieją
I biorą kurs wsteczny,

Zamroczony człapię,
Gdzie – nie mam pojęcia
Nieopacznie wpadam
W przechodnia objęcia,

Badam plan przed sobą
Łapiąc równowagę,
No i coś miękkiego
Zwraca mą uwagę.

Macam rozpoznawczo,
Wzrok wytężam słaby,
I dostrzegam w dłoniach
Cyc dojrzałej baby…

A cóż to za licho
W rękach moich leży,
Wszakże w to co widzę
Rozum mój nie wierzy

Wierzy czy nie wierzy,
Cyc mój trzymasz dziadku,
Będziesz mógł go pieścić
Gdy uszczknę coś w spadku,

Do spadku kochana,
Całe mrowie dzieci,
A mnie i bez spadku
Cycek w dłonie wleci.

Pożegnawszy laskę
Tymi oto słowy…
Poszedłem do sklepu
Na spożywce łowy,

Doznałem ochoty
Kupić ździebko sera,
Bo mi w brzuchu burczy
Jak jasna cholera,

Biorę więc topiony
Bo miękki w gryzieniu,
Wszakże sztuczna szczęka
Na mym podniebieniu,

Wychodzę cichutko
Na sam brzeg ulicy,
A tu klakson auta
Głośno na mnie ryczy,

Choć mam słuch stępiały
Stanąłem jak wryty,
I uszedłem z życiem
Spod auta kobity,

Przestraszony srodze
Zasuwam do chaty,
Skrzypią mi do rytmu
Wysłużone gnaty,

Dochodzę do bramy,
Drzwi otwieram z klucza,
Palce mi sztywnieją,
Duszność mi dokucza,

Łapię haust powietrza,
Trzeci, czwarty, piąty,
Wiele lat paliłem
Sporty i Giewonty,

Wspinam się po schodach,
Na pięterko drugie,
We łbie mi się kręci
Jakbym miał coś w czubie.

Wciągam się wolniutko,
W kolanach mi zgrzyta,
A tu wścibski sąsiad
O zdrówko mnie pyta,

Chyba mu przywalę
Kopa w suchą dupę,
Zamiast mnie szpiclować
Niech gotuje zupę.

Będzie miał nauczkę
Jak gębę poparzy,
No i więcej pytać
Dziad się nie odważy.

Sunę krok za krokiem
A kręgosłup jęczy,
Starość jest do kitu
Gdy się człowiek męczy,

W płucach jeden jazgot
Niczym ptasie trele,
Kiedy to ja miałem
Ostatnie wesele?

Oj już nie pamiętam,
Wszak rozum wysiada,
Chyba pójdę spytać
Wścibskiego sąsiada.

Bogdan A. Chmielewski
Warszawa dn. 09.02.2018