Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać
Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...
http://moja-poezja-proza.blogspot.com
http://moja-poezja-proza.blogspot.com
poniedziałek, 18 października 2010
Poniedziałek 18 października 2010
Dzisiaj napiszę kilka zdań w odniesieniu do zamieszczonego wcześniej posta. Kontynuując temat o dziwacznie zachowującej się firmie Play i moich perypetiach z nabytym pakietem, a konkretniej z aparatem telefonicznym, który w chwili nabycia miał wadę w zewnętrznej obudowie. W swoim życiu widywałem już przeróżne dziwactwa, ale to co wyprawia reprezentujący Firmę Play, punkt sprzedaży telefonów komórkowych przy ul. Jubilerskiej przekracza nawet moją dość pojemną i elastyczną wyobraźnię. Żeby było ciekawiej a jednocześnie tenże punkt nie poczuł się osamotniony w arogancji, gołosłowności , niedotrzymywaniu ustawowych terminów i kretyństwie, dorzucę do niego punkt serwisowy, który zajmuje się naprawami gwarancyjnymi komórek. A więc po złożeniu oficjalnego protestu (zażalenia) na opieszałość i niedotrzymywania ustawowych terminów, a było to w pierwszej połowie września, czekałem cierpliwie na odpowiedź i od czasu do czasu nękałem punkt sprzedaży w którym reklamowałem wadliwy towar. Po wykonaniu kilku telefonów z zapytaniem o losy mojego aparatu, pracownicy w/w punktu mieli mnie już dość więc złamali zasadę tajności i przekazali mi numer telefonu do punktu napraw gwarancyjnych... ba, nawet pouczyli mnie abym często tenże serwis nękał to wtedy oni szybciej wykonają naprawę i odeślą do punktu sprzedaży mój reklamowany aparat telefoniczny. Oczywiście skorzystałem z tej rady i możliwości bezpośredniej rozmowy z serwisantem i zaraz zatelefonowałem… A tam… panienka… sądząc z głosu bardzo młoda… a więc niedoświadczona zawodowo w rozmowie ze zdenerwowanym klientem, pyta mnie o co chodzi? Przedstawiłem swoją sprawę i w zamian miast dowiedzieć się co jest z moja reklamacją dowiedziałem się, że muszę podać jakiś specjalny numer na podstawie którego Panienka powie mi o losach reklamacji. Podaje nazwisko, datę, numer zgłoszenia, punkt zgłoszenia, rodzaj uszkodzenia i nic… Panienka jest nieugięta. Musiałem przerwać rozmowę i rozpocząć poszukiwanie rzeczonego numeru. A więc szperam po wszystkich papierzyskach Playa, czytam, szukam i jestem w punkcie wyjściowym. Wszelakich numerów jest w papierzyskach co niemiara… w końcu cierpliwość moja się skończyła, biorę telefon i ponownie dzwonię do serwisu. Odbiera ta sama panienka i słyszę znajome : „o co chodzi?”. Przypomniałem się i zaczynam dociekać o który z posiadanych przeze mnie w papierach numer chodzi. O dziwo panienka naprowadziła mnie na ten właściwy i udało się zlokalizować mój reklamowany aparat telefoniczny. Bardzo szybko dowiedziałem się, że wada obudowy jeszcze nie jest usunięta. Przyczyną jest oczekiwanie na dostarczenie przez producenta tylnej części obudowy… ale zostałem jakby pocieszony, że w czwartek następnego tygodnia usterka powinna być naprawiona. Dzwonię w czwartek i ku swojej radości dowiaduję się, że telefon jest zrobiony i odesłany do centralnego punktu przy ul. X i stamtąd zostanie wysłany kurierem do punktu przy ul. Jubilerskiej. Aby oszczędzić sobie nerwów nie dociekam dlaczego moja komórka wraca tak zawiłą drogą. Dałem sobie i centralnemu punktowi czas na dostarczenie aparatu kurierem do celu i za cztery dni tj. w poniedziałek dzwonię i pytam o swoją Nokię. Sprzedawca, który sprzedał mi wadliwy towar oświadcza, że jeszcze do nich nic nie dotarło i żebym się nie denerwował bo gdy tylko dotrze to On łaskawie powiadomi mnie o przesyłce telefonicznie. Czekam cały tydzień… i cisza… żaden chętny sprzedawca nie przysyła mi dobrej wiadomości. Zatem wkurzony już nie na żarty dzwonię i pytam o moją reklamację… Jakież było moje zdziwienie gdy kretyn i arogant siedzący w punkcie sprzedaży powiedział mi, że telefon leży u nich już od wtorku. O mało mnie coś nie trafiło… Nie wytrzymałem takiej lekceważącej postawy sprzedawcy i natychmiast wywaliłem cały blisko 3 miesięczny nawis skłębionych nerwów wprost do jego młodego… a i być może głuchego od ciągłego słuchania Mp3 ucha. Kiedy już ochłonąłem i stałem się lżejszy od nawisu nerwowego, pojechałem odebrać swój aparat telefoniczny. W międzyczasie otrzymałem odpowiedź na oficjalne zażalenie w którym prócz zawiłości natury zagmatwanych umów i przepisów było jedno proste wyjaśnienie, a mianowicie było pisało, że za sprzedaż i stan sprzętu łącznie z załatwianiem reklamacji odpowiada ten, który sprzedaje i podpisuje umowę sprzedaży całego pakietu. Podkreśliłem ten tekst na jaskrawo pomarańczowy kolor ( na wypadek gdyby okazało się, że prócz głuchoty, sprzedawcę męczy jeszcze ślepota) i udałem się do punktu. Na miejscu poinformowałem sprzedawcę o tym fakcie werbalnie na co On bez chwili wahania wyparł się, że podpisywał ze mną umowę na produkt o którym mowa. Wściekłem się jak mało kiedy i ostatkiem sił powstrzymałem przed tym by nie przeskoczyć dzielącej mnie od niego lady i nie dokopać gnojowi tak zdrowo, żeby na tyłku nie mógł siedzieć tyle czasu, ile ja czekałem na naprawę i odbiór aparatu telefonicznego. Skończyło się na tym, że podetknąłem nieukowi pod nos umowę z jego podpisem i podkreślony na jaskrawo tekst o odpowiedzialności po czym poinformowałem , że przez całe życie nie spotkałem tak nieprzychylnego klientowi punktu sprzedaży i że nigdy więcej w tym punkcie nie kupię nawet smyczki. Na podkreślenie, że nie żartuję powiadomiłem, że będę informował wszystkich swoich znajomych o tym czego dzięki niemu doświadczyłem i że zaraz po dotarciu do domu napiszę skargę do jednostki nadrzędnej z informacją o jego zachowaniu i działaniu na szkodę całej firmy Play… co uczyniłem, aby zapobiec szerzeniu się braku dobrego wychowania i chamstwa panującego szczególnie wśród młodych ludzi w sektorze handlowym i w bezpośredniej styczności z klientem.
piątek, 1 października 2010
Piątek 01 października 2010
Witam po krótkiej… a może dla niektórych z Was długiej przerwie…? A więc Moi Drodzy czytacze, kilka dni temu do mojego sklepiku przyszła klientka kupić żarówki… była w wieku około 60-ciu lat. Małej postury, drobnej budowy ciała, ale za to gadatliwa. Niby nic nadzwyczajnego, ale jedna z jej uwag wywołała we mnie czujność, myślenie i zarazem chęć dotarcia do źródła z którego wypływają tak denne i w sposób celowy antagonizujące i skłócające społeczeństwo informacje. Tak więc sprawa wyglądała następująco… w pewnym momencie kupująca żarówki Pani spostrzegła na moim palcu serdecznym pierścień Atlantów. Z bardzo dziwnie zniesmaczonym wyglądem twarzy, pokazując swoim koślawym palcem mój palec dłoni zapytała: A co to tam Pan nosi…? Na jej pytanie uprzejmie odpowiedziałem: To jest pierścień Atlantów. Na to Pani niemal oburzona mówi mi tak: To przecież znak szatana i Pan to nosi…!? Usłyszawszy to co starsza kobieta powiedziała, nieomal padłem na jasnego koloru sklepowe kafelki. Ja wydawca książek, krzewiciel dobra i miłości do wszystkiego co mnie otacza, jestem okrzyknięty przez zdewociałą staruszkę wyznawcą Szatana… Ochłonąwszy z pierwszego wrażenia zapytałem: A kto nakładł Pani takich bzdur do głowy…? W odpowiedzi usłyszałem imię jakiegoś księdza rezydującego w jednej z parafii obsługującej wiernych Saskiej Kępy, który to księżulo głosi takie herezje publicznie… Prawdopodobnie czyni to z ambony, albo na spotkaniach różańcowych… a może w jakiś inny sposób, oprócz jawnego plakatowania i prowadzenia nagonki w informacyjnej gablocie kościelnej. Następnego dnia, przed południem idę do mojego sklepiku i przechodząc obok kościoła, spostrzegłem w wiszącej na parkanie kościelnym gablocie plakat na którym umieszczono taki oto napis: NIEBEZPIECZNE ZNAKI – Katoliku uważaj! Tuż pod nim przedstawiono 16 znaków – amuletów, talizmanów, czy może lepiej byłoby powiedzieć godeł lub jak kto woli znaków o znaczeniu jakie spełnia współczesne „Logo” . Logo jak wszyscy wiemy służy jako symbol i znak rozpoznawczy. Po prostu znaczenie wyrażone danymi znakami jest przynależne prastarym nacjom, królom, faraonom, kościołom, znamienitym rodom, firmom, cechom rzemieślniczym, wydawcom i artystom. Między innymi umieszczono i napiętnowano na tym plakacie kościelnym, takie oto znaki: Pierścień Atlantów, Motyl – symbol ruchu New Age, Krzyż Celtycki, Krzyż Faraonów – zwany Krzyżem z kokardą, Jednorożca, Udjat – wszechwidzące oko egipskiego boga Horusa, Chiński znak Yng - Yang – czyli znak równości… Nadmienić należy, że oprócz motyla – znaku New Age, znaki te istniały na wiele tysięcy lat wcześniej niż narodził się Jezus i zanim powstał Kościół Chrześcijański razem ze swoim szatanem i oznaczały zupełnie coś innego niż znaczeniowo głosi Kościół. Weźmy na ten przykład powszechnie używaną swastykę w Faszystowskich Niemczech… o dziwo, tenże oszołom w sutannie nie umieścił na swoim plakacie swastyki jako zakazanego znak szatana… a przecież dzisiaj wszystkim ludom Europy swastyka kojarzy się z Szatanem, Hitlerem, okrucieństwem, mordem, i ogólnie pojętym złem… Ale czy takie ma znaczenie swastyka? Otóż nie! Jest to symbol buddyzmu, który w sanskrycie oznacza: „Przynoszący szczęście”. Występuje w Indiach, Japonii, prastarych ludach Europy, ale i w Polsce także była używana jako znaki wojskowe, kościelne: widać ją na ścianie kolegiaty z XII w. w Kruszwicy, a nawet w motywie zdobniczym zwanym Rękami Boga. A okrzyczany „Pentagram” znak przypisany Szatanowi… to przecież nic innego jak Gwiazda Betlejemska… jak najbardziej pozytywny znak, od wieków używany przez chrześcijaństwo. Nie jest dla mnie zrozumiałe dlaczego Kościół wyzbywa się na rzecz ciemnych sił swoich prastarych, pięknie energetycznych znaków. Zamiast uczyć swoich wyznawców prawidłowej definicji i przeznaczenia piętnuje je… jakże często nie siląc się na prawidłowe przedstawienie konfiguracji tych znaków. Przede wszystkim „Pentagram„ przerobiony na usługi satanistów i Szatana jest odwrócony dwoma wierzchołkami do góry. Gwiazda Betlejemska stoi zaś jednym wierzchołkiem ku górze. Wszystko to można przeczytać w Encyklopedii Internetowej zwanej „Wikipedia”. Wniosek z tego płynie taki, że to poszczególne osoby, organizacje, a najbardziej zwichnięte oszołomstwo przywłaszcza sobie pozytywne znaki i zakłamuje prawdziwe ich znaczenie, następnie plugawiąc posługuje się nimi w złym celu. Sam Kościół też nie jest taki czysty, bo nader często zakłamywał piękne przesłanie Boga i Jezusa nawołujące ludzkość, wręcz nakazujące - cytuję: „Miłować bliźniego jak siebie samego”. A skoro sam Kościół nagminnie łamie tą doktrynę i w przeszłości z okrzykiem Bóg jest miłością, Bóg jest z nami, niby nawracając pogan, całe plemiona wyrzynał w pień… że o Świętej Inkwizycji nie wspomnę… a współcześnie nawołuje do waśni między braćmi, do niezgody między rodzinami a i całymi Narodami, szerzy nienawiść i piętnuje tych, którzy są innego wyznania, albo są ateistami, gejami, lesbijkami, albo żyją bez kościelnych ślubów zgodniej niż większość tych, którzy przysięgali przed kościelnym ołtarzem miłość aż do grobowej deski. Moim skromnym zdaniem to dzięki takim oszołomom w sutannie jak ten, który na swoim plakacie nawołuje do dyskryminacji i niezgody w rodzinie wyznaniowej, który nawet nie pofatygował się o poprawne przedstawienie Pentagramu satanistycznego, a ten przypominam, jest odwrócony dwoma wierzchołkami do góry, nie powinien tej sutanny nosić bo przynosi wielki wstyd i ujmę całemu kościołowi. Z podziwu wyjść nie mogę dla Jego wiedzy i „mądrości” pasterza swoich owieczek, bo jak tu wierzyć w prawdziwość intencji takiego przewodnika, który na publikowanym plakacie piętnuje Poprawną figurę Gwiazdy Betlejemskiej!!! Zatem strzeżmy się oszołomów kościelnych, bo to dzięki nim Kościół coraz bardziej traci na wiarygodności. Natomiast co myślę na temat Jego zwierzchników, nawet jednym słowem się nie wypowiem. I na koniec… żeby wszystko było jasne… nie byłbym sobą gdybym nie sprawdził w innych Parafiach jednolitej opinii na temat piętnowania tych znaków, które wymieniłem w dzisiejszym poście. Gwoli przyzwoitości informuję, że obejrzałem w innych dzielnicach około 10-ciu Kościołów i nigdzie oprócz Kościoła na Saskiej Kępie, takiej piętnującej niesłusznie akcji nie widziałem… a to oznacza, że księżulo- dewot wyszedł przed szereg i zadziałał zgodnie ze swoim materialnym widzeniem służby Bogu…
Subskrybuj:
Posty (Atom)