Świat zbzikował dla mamony,
Dostał świra interesu…
Zanik uczuć wyższej klasy
Pieści serca pełne stresu,
Dziwne czasy, priorytety,
Twardy cynizm, dziwni ludzie,
Baby jakby w ciągłym zwarciu
Żyć na szpanie chcą i luzie.
Każda maczem być się mieni,
Każda męska… bezwątpienia,
Facet w łóżku jej potrzebny
Tylko w chwili zapłodnienia,
A ja nie chcę hardej baby,
Muskularnej, bez uśmiechu,
Która męską klatę pręży
I szarżuje nią na wdechu,
Samodzielnej nie chcę zmory,
Klona z dziurką, jakby chłopa,
Ni sierżanta rodem z armii,
Która w błocie tkwi w okopach,
Chcę kobiety pełnej wdzięku,
Delikatnej jak aksamit…
Wszak to ja toruję szlaki
Prąc do przodu jak dynamit,
Pragnę blasku pięknych oczu,
Pragnę ciepła czułej dłoni,
Chce całusów ust szalonych
I pieszczoty mojej skroni…
Drzwi otwierać jej gdy kroczy,
Dawać kwiaty purpurowe…
Nieść na rękach gdy potrzeba
W tańcu przed nią chylić głowę,
Niechby tylko mi śpiewała,
Czułym szeptem rannej mgiełki,
Niechby czasem zapłakała
Łzami szczęścia - jak perełki,
Niechby jeszcze miłość miała,
W sercu, w duszy i w uśmiechu,
W trudnej chwili przy mnie była,
Tak na zawsze… bez pośpiechu.
Bogdan A. Chmielewski
Warszawa dn. 04.04.2016