Obserwując siebie i innych ludzi w obecnym świecie
widzę wyobcowanie, oziębłość i agresję.
Patrząc na to wszystko powoli dochodzę do nieuchronnego wniosku, że zwykłemu
człowiekowi coraz trudniej jest żyć w takim otoczeniu. Najprostsze sprawy jakie
dotyczą każdego człowieka stają się problemem, niektóre są wręcz nieosiągalne
do załatwienia. Nie ma pracy, nie ma godziwych zarobków, nie ma porządnego
rządu, nie mam nieurągającej etyce lekarskiej opieki medycznej, ani leków za przystępną
każdemu cenę. Niestety po wielu
dziesiątkach lat pracy, godziwa emerytura czy renta nie istnieje. Jedynie kler,
notariusze, adwokaci, komornicy i klasa wysokich służb mundurowych nie ma powodów do
narzekania. Także kasta wyższego szczebla urzędników państwowych i wywodzących
się z nich niby biznesmenów robiących własny kapitał kosztem innych ludzi i to
często budowanego na bazie budżetowego kapitału ma się całkiem dobrze. Wszystko
funkcjonuje na zasadzie domina… jeśli
nie ma dostatecznej ilości pieniędzy, nie ma leczenia, nie ma leków, które są
najdroższe w Unii Europejskiej, nie ma godziwego życia ani godziwej starości. Szerzą
się choroby nowotworowe i gerontologiczne, a umieralność wzrasta… chociaż w
mediach i elitach medycznych zapewnia się, że życie współczesnego człowieka
wydłuża się. A cóż to za wydłużone życie, które istnieje sztucznie bo jest
podtrzymywane i przedłużane farmakologicznie. Gdyby na skutek dobrobytu,
rozwoju technicznego i biologicznego lub mniejszej harówy w warunkach szkodliwych
dla zdrowia wydłużały się lata życia to bym rozumiał i traktował jako sukces
człowieka. Natomiast kiedy wyłącznie sztucznymi farmaceutykami podtrzymuje się wegetację życiową, najczęściej
upływającą w bólu i okropnym cierpieniu to czy jest to powód do radości… do
wyrażanie dumy i zachwytu piejących przed kamerami lekarzy? Może to tylko
mydlenie oczu by nie pokazywać publicznie słabości medycyny i cierpiących z tego powodu starych ludzi? Może
tak naprawdę chodzi o czysty biznes bo przecież stary człowiek przynosi
najwięcej zysków medycynie i farmacji. Może tak naprawdę wcale nie chodzi o
dobro każdego emeryta tylko o to by żył biednie, byle jak i długo w chorobach
wszelkiego autoramentu? Wtedy między innymi poprzez ubezpieczenie jak taka dojna krowa daje potężne zyski
farmaceutycznej mafii.
Patrząc na to co dzieje się w naszej służbie
zdrowia można nabawić się fobii. Coraz częściej słyszymy, że nie można dostać
się do lekarza pierwszego kontaktu ani specjalisty. Ludzie przewlekle chorzy
potrzebujący leków nie mogą uzyskać recepty, bo w przychodni w moim rejonie nie
można w recepcji złożyć zapotrzebowania na leki. Do lekarza nie ma szans dostać
się nawet przychodząc do rejestracji o 5 rano! Co ma zrobić schorowany
staruszek cierpiący na serce, nadciśnienie czy cukrzycę jak skończą mu się
leki? Chyba tylko umrzeć pod drzwiami nieprzyjmującego lekarza… może to jakiś
sposób na kretyństwo i bezduszność tych, którzy mają ratować życie. Człowiek z
wysoką emeryturą ma alternatywę, może udać się do prywatnego gabinetu a zwykły
robol z powodu małej emerytury nie ma możliwości skorzystać z drogiej wizyty w
prywatnym gabinecie lekarskim.
W tak funkcjonującym
kraju, ubodzy nie mają żadnych szans korzystania choćby w podstawowym wymiarze z
dobrodziejstwa służby zdrowia, sprawiedliwość, czy otrzymywać skuteczną pomoc
opieki socjalnej Państwa. Ta która niby jest zakrawa na kpinę, urąga
człowieczeństwu i nie pozwala żyć nawet na poziomie bardzo ubogim ale stabilnym.
Do tego trzeba dorzucić wszechobecne, nagminne i bezsensowne łamanie obowiązujących
przepisów prawnych. Ogólnie panujący egoizm, zanik kultury, powszechny brak
poprawnego wychowania, głupota i rosnąca w galopującym tempie, totalna
znieczulica społeczna jest powalająca i przerażająca. Moim zdaniem jest już niemal nieodłączną cechą współczesnego człowieka.
Kim Polacy będą w następnym pokoleniu…? Z pazerności wycinamy lasy,
doprowadzamy do całkowitego wyginięcia różnych gatunków zwierząt. Nawet nikogo już
nie obchodzą żyjące jeszcze w amazońskiej dżungli plemiona. Wycinając im lasy
deszczowe pozbawiamy ich żywności, leków, domów i miejsca w których od
niepamiętnych czasów żyją. Może czas
najwyższy otoczyć ich prawną ochroną jak żyjące na pograniczu wyginięcia
zwierzęta? Czy z chęci nadmiernego posiadania czyli z płytkich i prymitywnie
niskich, niemal zwierzęcych pobudek zaczniemy również uśmiercać całkiem
legalnie wszystko co się rusza na ziemi? Czy tak jak potępiany Hitler zaczniemy
usuwać ze społeczeństwa ludzi kalekich, chorych umysłowo, a zaraz po nich
starych dziadków by wreszcie w następnym etapie eliminować z życia swoich
emerytowanych rodziców, braci, siostry czy współmałżonków? A może zanim dojdzie
do tego zacznijmy natychmiast zmieniać mentalność dzisiejszego człowieka? Żeby
nie obudzić się z ręka w nocniku trzeba już na etapie przedszkolnym edukować we
właściwym kierunku i przekształcać
dzieci zachłannego, o cechach socjopatycznych człowieka. Następnie pod karą
grzywny a nawet więzienia zmuśmy urzędników do odpowiedzialności karnej za
zajmowane stanowisko. Zmuśmy ich do poprawnego zachowania i funkcjonowania, zwłaszcza
ludzi zajmujący stanowiska w sektorze prawnym, biznesowym i budżetowym ponieważ
to właśnie oni w pierwszej kolejności muszą świecić przykładem czyli muszą mieć
nienaganne maniery i zasady. W każdej okoliczności powinni wykazywać się
poprawnym słownictwem, kulturalnym zachowaniem, być totalnie pozytywnym
przykładem dla młodzieży, by następne pokolenia mogły czerpać wzorce i
przenosić je w jeszcze odleglejszą przyszłość.
W części stanowisk pracownicy
budżetówki zostali wybrani do
reprezentowania nas przed całym światem… i dlatego jest to takie ważne.
Niestety z przykrością muszę
stwierdzić, że tak nie jest! A wręcz
odwrotnie zamiast dawać przykład jak należy żyć i postępować w społeczeństwie
panoszą się, kradną, opluwają publicznie. Są pełni agresji, burczą i niemal
krzyczą na petenta przed okienkiem danego urzędu. Powołują do życia szkodliwe
dla społeczeństwa uchwały, wyprzedają za łapówki dobro narodowe i stanowiska
budżetowe… Jednym słowem jedna wielka sitwa… a może mafia? Chociaż mafia chyba
jeszcze nie bo w tej strukturze za przekręt, nieposłuszeństwo, zdradę czy
samowolę jest kula w łeb… dobrze, że nie w inne części ciała tylko w łeb… wszak
nie bez kozery stare porzekadło mówi: ryba zawsze psuje się od głowy!