Link do bloga pt. Poezja, którą da się czytać

Poniżej zamieszczam link do mojego wcześniejszego bloga pt. Poezja, która da się czytać...

http://moja-poezja-proza.blogspot.com

wtorek, 9 grudnia 2014

Temat filozoficzny: Rzecz o skurwysynie

      W związku z tym, że człowiek wyposażony jest w mózg, a ten między innymi  służy do myślenia, toteż w procesie funkcjonowania charakteryzuje się tajemniczym pędem, parciem  do poznawania wszechrzeczy na wielu płaszczyznach istnienia. Nie ma żadnych wątpliwości, że ludzki mózg jest częścią składową biologicznego organizmu, którym  wydaje się sterować każda jednostka posiadająca tenże twór. Jednak tak nie jest bo gdyby tak było, jakby wyglądało życie ludzkiej populacji w przypadku leniwego człowieka, który miast wykorzystywać intelektualne możliwości mózgu, z lenistwa ograniczyłby jego używanie tylko do  koniecznych funkcji życiowych organizmu.  Czyli do spania, jedzenia, wydalania i stymulowania komórek ciała do wegetatywnego życia.  W takim przypadku ludzkość skazana byłaby na zagładę rozwoju umysłowego a to znaczy, że zatrzymałaby się w jednym stałym punkcie na wiele pokoleń a może i tysiącleci. Trwałaby  w tym miejscu aż do momentu kiedy jakaś zbuntowana jednostka wyłamałaby się ze schematu totalnego lenistwa umysłowego i po prostu zaczęła myśleć.  Natura jakby przewidziała taką ewentualność i dlatego rozum podlega innej sile sterującej… czyli coś, lub ktoś bliżej nieznany trzyma nad nim władzę i jest odpowiedzialny za proces myślenia. Przy czym działanie niewidzialnego sterownika  charakteryzuje się zdolnością podświadomego impulsowania, czyli przymuszania do wybiegającego daleko w przód myślenia każdego kto jest posiadaczem rozumu. Za sprawą tej siły napędowej nosiciele mózgów ciągle czegoś poszukają, ciągle do czegoś dążą, myślą,  dociekają, prą w coraz to głębsze tematy, podejmują coraz  trudniejsze wyzwania, znajdują nowe rozwiązania. Dzięki permanentnemu parciu do przodu, mózg może się rozrastać, rozwijać, odkrywać nowe tajemnice otaczającego nas świata. Bezustannie ewoluować, wzbogacać potencjał myślowy i usprawniać wszystkie procesy myślowe. A co najdziwniejsze nikt nie docieka i nie pyta dlaczego tak się dzieje. Nikt nie zadaje pytania dlaczego myśl prze do przodu i po co? Czy słusznie tworzy coś co po pewnym czasie zostanie wyparte inną nowszą myślą. Osoba myśląca nie zastanawia się nad pojawianiem  takich czy innych myśli…  ot tak machinalnie, słucha podszeptów myśli i już.
     Na tej podstawie można zgłębiać wiedzę jawną, tajną i niepojętą . Można rozważać realistycznie i abstrakcyjnie każde zagadnienie. Zatem mogą to być obszerne tematy  zaistniałe w okresie naszego życia ale i wykraczające poza nie.  Można doszukiwać się logiki we wszelkich zjawiskach naturalnych i  paranormalnych i wątpić w nie. Można  rozkładać je na czynniki pierwsze lub tylko pojedyncze słowa -   wyrazy, którymi my ludzie posługujemy się w potocznej mowie. Możemy rozważać  filozoficznie dlaczego są takie a nie inne, dlaczego ktoś wcześniej nie wiadomo kto, kiedy i po co ustanowił takie słowo brzydkim, wulgarnym i niecenzuralnym a inne słowo pięknym i mile widzianym składnikiem ludzkiej mowy… Dlaczego takie podziały powstają w społeczeństwie już wiemy… może nie wszyscy wiemy, ale bez wątpienia wiedzą ci, którzy mają otwarte, dociekliwe i błyskotliwe  umysły.
Nie wiem jak dawno temu prof. Miodek poddał rozważaniom uznane publicznie za wulgarne słowo określające kobietę lekkich obyczajów czyli słowo o brzmieniu kurwa. Inny prof. Dr.hab.Max zrobił wykład na temat słowa dupa, ja zaś nadzwyczajnie zwyczajny myśliciel, poeta, satyryk i prozaik faktu zajmę się słowem o brzmieniu skurwysyn.
   Prawdę mówiąc w obecnych czasach rzeczony skurwysyn stał się mniej popularny ale w czasach mojej młodości czyli mniej więcej 50 lat temu miał wielkie znaczenie i rangę większą niż uniwersalna kurwa prof. Miodka. Nie mam pojęcia skąd się wzięła taka popularność tego określenia, ale trzeba dobitnie i otwarcie powiedzieć, że skurwysyn był wszechmocny i wszechobecny. Stosowało się go w każdym temacie, w każdej sytuacji i czasie, i nikt nie zadawał pytania jak to możliwe, że jest niekwestionowanym wzorcem do określania różnych sytuacji i zdarzeń. Był obecny przy bólu, zachwycie, zdenerwowaniu, złości, furii, czułości, ekstazie, zwinności czy lenistwa. Skurwysyn był niezastąpiony przy określania czynności jak: grania, biegania, bicia, spania. Do wszystkich tych czynności wystarczyło dodać  magiczne słowo skurwysyn i wszystko było jasne i zrozumiałe, i tak jeśli ktoś długo spał mówił: wyspałem się jak skurwysyn, jeśli przemęczył się bieganiem wyrażał ten stan tak: padłem jak skurwysyn. Tenże skurwysyn był niezawodny przy wyrażaniu stanów biologicznych więc jeśli ktoś był głodny zwykł mawiać: jestem głodny jak skurwysyn, gdy się przejadł informował, że najadł się jak skurwysyn. Także gdy był pijany mówił: zalałem się jak skurwysyn, czy wyrażał stan po przepiciu: mam kaca jak skurwysyn. Skurwysyn był obecny w szpitalach, szkołach, w urzędach i sklepach. Uderzywszy się w nogę czy jakąkolwiek inna część ciała i ból był niesamowicie nieznośny delikwent  zwykle wykrzykiwał: O kurwa ale się walnąłem… boli mnie jak skurwysyn. Skurwysyn był też wyznacznikiem uczuć: więc mawiało się: zakochał się jak skurwysyn, nienawidził jak skurwysyn, cieszył się jak skurwysyn, był zły jak skurwysyn… Przy czym przeciwieństwa były zaskakujące i niepojęte bo jak tu wyrobić sobie obraz skurwysyna w obliczu tak drastycznych przeciwstawień: Piękny jak skurwysyn, brzydki jak skurwysyn, raduje się jak skurwysyn, smutny jak skurwysyn. Używało się też skurwysyna w określaniu karnacji skóry, wzrostu, wagi czy koloru włosów np. rudy jak skurwysyn lub w sytuacji przy wypadających włosach: łysy jak skurwysyn…. ale i przy określaniu smaków, słodki, gorzki, kwaśny czy mdły bez skurwysyna nie dawałby pełnego obrazu. Spośród wielu już wymienionych przypadków skurwysyn był także stosowany jako określenie maksymalnego zachwytu czy piękna więc często mówiło się  poderwałem panienkę piękną jak skurwysyn lub zauroczyłem się jak skurwysyn. Mógł też wyrażać formę lenistwa i jeśli komuś nie chciało się cokolwiek robić mawiał:  nie chce mi się jak skurwysyn, albo w przypadku nie wykonywania żadnych czynności leżący leń mówił: dobrze mi jak skurwysyn.
   Po bliżej nie określonym czasie skurwysyn nabrał niesamowitego znaczenia. Każdego kto miał okazję zetknąć się z tym określeniem nie trzeba było objaśniać w pewnych wymienianych w rozmowie czynnościach. Wystarczyło powiedzieć: harowałem jak skurwysyn i nikt nie miał już wątpliwości, że tenże pracował długo, intensywnie, szybko, dokładnie i przez wiele godzin. Dzięki skurwysynowi ludzie oszczędzali czas i unikali zbędnego paplanie jęzorem… bo nie trudno sobie wyobrazić ile czasu by zajęło opisywanie wszystkich czynności związanych z długo wykonywaną i mozolną pracą… Zamiast wielu opisów i barwnych zdań odnoszących się do danej czynności wystarczyło tylko powiedzieć: najadłem się jak skurwysyn lub napracowałem się jak skurwysyn i wszyscy dokładnie wiedzieli jak czuje się żarłok i w jakim stanie fizycznym jest pracownik, ile godzin pracował i ile trudu go ta praca kosztowała itd.  Zatem może zostawmy na boku cenzurę tego słowa i przywróćmy skurwysyna do życia by nam służył i skracał skutecznie rozlazłość wyrazową naszej mowy i bynajmniej nie chodzi mi tu o potocznie nielubianego skurwysyna, który to termin określa osobę urodzoną z matki lekkich obyczajów… pospolicie zwaną kurwą. Zatem dbajmy o skurwysynów  bo chociaż w opinii ludzi ustanawiających zasady społeczne (z wiadomych przyczyn) są ogólnie potępiani to jednak trzeba obiektywnie przyznać, że posiadają niezwykłe właściwości i moc adaptacyjną języka polskiego… a więc są nam potrzebni…  Dziękuję za uwagę.

Nadzwyczajnie zwyczajny   
myśliciel, poeta, satyryk i prozaik faktu

Bogdan Adam Chmielewski